W środę rano pracownice warszawskiego biura poselskiego Nelli Rokity, mieszczącego się przy al. Waszyngtona, doniosły jej o popękanych szybach. Początkowo posłanka PiS przypuszczała, że ktoś próbował włamać się do jej biura. Jednak gdy przyjrzała się rozbitej szybie, okazało się, że są w niej ślady po kuli. Rokita wezwała policję, a ta stwierdziła, że sprawa jest poważna.

Reklama

"Potwierdzamy informacje dotyczące biura posłanki Rokity. Sprawę prowadzi ekipa dochodzeniowa" - mówi gazecie Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Chodzi o ustalenie, z jakiej broni wystrzelono pocisk i kto mógł to zrobić.

Sama Nelli Rokita nie kryje strachu. "Nie mam pojęcia, jak do tego mogło dojść. To raczej spokojna okolica. Trudno się jednak nie przerazić, kiedy takie rzeczy dzieją się w czasie kampanii wyborczej. Może ktoś próbuje mnie przestraszyć? A może to coś poważniejszego? Ciągle przecież mamy w pamięci napad na biuro poselskie PiS w Łodzi" - mówi "Super Expressowi".