Sąd wymierzył Rafałowi G. karę ośmiu lat pozbawienia wolności oraz grzywnę za dokonanie w okresie od 15 grudnia 2010 r. do 10 stycznia 2011 r. czterech napadów z bronią na aptekę i sklepy w Kielcach oraz za posiadanie bez zezwolenia broni. Oskarżony musi też zapłacić jednej z poszkodowanych nawiązkę w kwocie 10 tys. zł. Według ustaleń śledczych Rafał S., grożąc sprzedawczyniom i właścicielkom sklepów bronią, zrabował łącznie 1550 zł, laptopa i komórkę. Posługiwał się pistoletem alarmowo-gazowym, który posiadał bez zezwolenia, podobnie jak amunicję.

Reklama

W ostatnim z rozbojów Rafał G. współdziałał z Arturem S., którego sąd skazał na trzy lata pozbawienia wolności i grzywnę. Drugi oskarżony musi zapłacić poszkodowanej kobiecie 5 tys. zł nawiązki.

Jak podkreślił w uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego Tomasz Piechota, Rafał G. zachowywał się brutalnie i agresywnie; podczas napadów nie ograniczał się do pokazania broni, dwukrotnie przykładał sprzedawczyniom pistolet do głowy, a podczas dwóch kolejnych rozbojów mierzył z niego w kierunku kobiet. Groził im śmiercią.

"Wszystkie pokrzywdzone bardzo przeżyły to zdarzenie. Sąd uważa, że ta trauma na pewno będzie im towarzyszyć długie lata, o czym świadczy ich emocjonalne zachowanie w sądzie (kobiety płakały)" - powiedział sędzia.

Mężczyźni - mieszkańcy gminy Łopuszno - zostali zatrzymani w styczniu. W śledztwie przyznali się do zarzucanych czynów, ale podczas pierwszej rozprawy w sądzie zaprzeczali części składanych wcześniej wyjaśnień. Rafał G. twierdził, że nie celował z broni do kobiet, ale w podłogę. Sąd nie dał mu wiary w tym względzie. Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżeni nie byli wcześniej karani.

W śledztwie Rafał G. przyznał się do dokonania podobnych napadów także we Wrocławiu, Opolu i Bytomiu. Tamtejsze organy ścigania prowadzą czynności w tej sprawie.

Akt oskarżenia objął także trzeciego mężczyznę - pracownika komisu - którego prokuratura oskarżyła o paserstwo. W komisie napastnicy sprzedali skradzionego laptopa. Oskarżony o paserstwo dobrowolnie poddał się karze trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywny. Kielecki sąd w maju przychylił się do wniosku prokuratury w tej sprawie.