Jak podkreślił szef PO, rządzący muszą mieć odwagę mówić prawdą.

"Żadna fałszywa nuta nie może wkraść się w nasze słowa. Bo żaden Polak - a dzisiaj Polacy słuchają rządzących szczególnie uważnie - na fałszywe nuty nie da się nabrać - ani nam, ani opozycji, nikomu" - oświadczył.

Reklama

"Nie wszystko się udało"

"Dlatego postanowiliśmy przez te dni polskiego lata Anno Domini 2011 mówić dużo o tym, co zrobiliśmy i o tym, co nam się nie udało przez te cztery lata. Jesteśmy pierwszą ekipą, pierwszym rządem, który w kampanię wyborczą wszedł z odważnie wypowiedzianymi słowami: tak wiemy, że nie wszystko, co zaplanowaliśmy, udało nam się przez te cztery lata zrobić, uczciwie staraliśmy się też także tłumaczyć, co zrobiliśmy i jakie są powody, że nie wszystkie marzenia, o jakich mówiliśmy (...) udało się zrealizować" - mówił.

Reklama

Premier, który był bardzo entuzjastycznie przywitany, zaapelował do zgromadzonych na sali o zachowanie "zdrowego entuzjazmu i optymizmu" przez kolejne cztery lata. "On będzie nam potrzebny jak świeże powietrze, jak tlen" - powiedział.

PiS może "aresztować" rozpoczęte inwestycje

Tusk przekonywał, że jeśli PiS wróci do władzy, to może "aresztować" rozpoczęte inwestycje i je zatrzymać. "Wyobraźcie sobie co będzie, jeśli to, co nazywam Polską w budowie, te tysiące kilometrów dróg w budowie, autostrad, nowoczesnych szpitali (...) - tych inwestycji jest w każdej dziedzinie bardzo, bardzo dużo - jeśli poprzednicy wrócą do władzy i zechcą +aresztować+ wszystkie te przedsięwzięcia, sprawdzać krok po kroku. Czy wyobraźnia podpowiada nam, co się stanie z tymi 300 mld zł minimum, o które walczymy w budżecie Unii Europejskiej?" - pytał zebranych premier.

Reklama

Mówił, że on sam nie musi sobie wyobrażać, co się stanie, ponieważ wie, ile energii wymaga prowadzenie tak licznych inwestycji. "Zamkną ten kurek z pieniędzmi, bo nie będą chcieli ich wydawać, bo będą uważali, że wpierw trzeba znów wszystko wywrócić do góry nogami. Wszystko zamknąć, zamrozić, bo wtedy czują się najlepiej, najbezpieczniej, kiedy nic się nie dzieje" - mówił Tusk.



"Wyborcy ocenią uczciwie"

Wyborcy rozliczą ostatnie cztery lata wiedząc, że były trudne, ale udało się "zachować energię, która pozwoliła stanąć na nogach" - powiedział premier. Podziękował za tę energię i chęć działania Polakom i działaczom swojej partii.

"Ludzie dobrej woli w naszej ojczyźnie potrafią bardzo rzetelnie, uczciwie ocenić te cztery lata, jeśli chodzi o plusy i minusy. Nikt z nas nie zakładał, że to rozliczenie naszych zobowiązań sprzed czterech lat będzie rozliczeniem także z działania polskiego państwa, z działania ekipy rządzącej, ale także wielu instytucji państwowych i wszystkich Polaków w warunkach kryzysu, wielu niespodziewanych i tragicznych zdarzeń, klęsk żywiołowych" - powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że mimo kłopotów Polakom udało się "zachować w sobie wiarę w sens polskich marzeń" i "energię, która pozwoliła nam stanąć na nogach wtedy, kiedy dramaty chciały nas przygiąć do ziemi".

"Nie ma większego skarbu (...) niż nasza wiara i siła, która pozwala się Polsce i Polakom przeciwstawiać złym zdarzeniom płynącym z zewnątrz, a czasami płynącym z naszej słabości. Za tę odporność, za tę nadzwyczajną energię, za tę gotowość do działania nawet wtedy, kiedy nie wszystko idzie tak jak planujemy, za to chciałem Polakom i wam tu na tej sali bardzo serdecznie podziękować" - mówił premier.

"Jeśli PO wygra..."

Donald Tusk dodał, że jeśli PO wygra wybory, będzie dalej wcielać w życie marzenia, które "powołały do życia Platformę" i których realizacja jest "gdzieś w połowie drogi".

"To jest marzenie o tym, żeby starsi ludzie w Polsce żyli bezpiecznie i spokojnie, a młodzi ludzie i nasze dzieci wierzyli w sposób uzasadniony w to, że ich życie będzie dużo lepsze niż życie poprzednich pokoleń, że ich życie będzie życiem w dobrobycie, bezpieczeństwie i w takim dynamicznym rozwoju. Bo przyszłość polskich dzieci nie będzie lewicowa ani prawicowa. Przyszłość polskich dzieci będzie albo dobra, albo zła i to zależy od tego, jakie decyzje będziemy podejmowali teraz" - powiedział premier.