"To będzie wynik między 15 a 20 procent, po 9 października nie da się powołać koalicji bez Ruchu Palikota" - oświadczył Palikot na spotkaniu wyborczym w Olecku.
"I dlatego - na koniec tej kampanii (...) - zwracam się do wyborców innych partii, aby jeszcze raz przez sobotę i niedzielę rozważyli, czy jedyny realny program zmiany w Polsce, to nie jest właśnie program Ruchu Palikota" - podkreślił.
Jego zdaniem ponowna koalicja PO-PSL oznaczać będzie "marazm i stagnację", "dreptanie w miejscu" oraz zaniechanie "reform i zmian rozwoju naszego kraju".
Powrót PiS do władzy oznaczać będzie - zdaniem Palikota - "konflikty z sąsiadami, między Polakami", a także "awantury i niepokój, którego nie potrzebujemy".
Zaapelował też do wyborców SLD. Jak mówił, Sojusz "nie będzie odgrywał w przyszłym parlamencie żadnej istotnej roli" i jeśli wyborcy SLD chcą, żeby program społeczny lewicy był obecny w polskim życiu, powinni głosować na Ruch Palikota.
"W Polsce za byle co można trafić do więzienia. Za obrazę uczuć religijnych, za obrazę prezydenta, za obrazę funkcjonariusza publicznego, za słowa - idzie się w naszym kraju do więzienia. Za wypicie piwa i prowadzenie roweru, za zapalenie jointa, za aborcję - idzie się do wiezienia" - mówił.
"Polityka delegalizacji to jest polityka nihilizmu społecznego, to jest polityka, w wyniku której tysiące ludzi trafiają do więzienia i wracają okaleczeni" - podkreślił.
Według niego, "nie jest rozwiązaniem problemu zamykanie ludzi do więzienia i przepisywanie coraz większych kodeksowych kar pozbawienia wolności". "To jest właśnie polityka nieodpowiedzialności" - mówił.
"My proponujemy politykę społecznego zaufania, gdzie państwo rozwiązuje problemy, a nie gdzie się chowa za paragrafami". Przypomniał też, że jego partia proponuje oparty na czterech filarach "program nowoczesnego państwa".
Jak mówił, państwo według Ruchu Palikota powinno być: "przyjazne" (urzędnik jest do pomocy, a nie do kontroli); "świeckie" (kościół nie wtrąca się w politykę, a wiara jest prywatna sprawą); "obywatelskie" (obywatele, a nie partyjna nomenklatura decydują o najważniejszych sprawach) i "społeczne" (walczące z problemami społecznymi, takimi jak niż demograficzny, gorsza pozycja kobiet, trudna sytuacja matek wychowujących samotnie dzieci).