Agenci podszywający się pod pracowników firmy, która miała wykańczać budynek opery, umówili się z architektem Rafałem S. na stacji benzynowej koło Kielc. "Za okrągły milion złotych w gotówce obiecał pozytywnie rozstrzygnąć zatwierdzenie jednego z projektów wykonawczych w nowo budowanym gmachu teatru muzycznego w Krakowie" - relacjonuje dyrektor gabinetu szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasz Frątczak. Taka właśnie suma była w walizce, którą przywieźli ze sobą agenci. Firma, którą udawało CBA, miała zarobić na tym kontrakcie kilkadziesiąt milionów złotych.
Rafał S. dotrzymał słowa i przywiózł ze sobą dokumenty zatwierdzające projekt, świeżo podpisane też przez dyrektora opery Piotra R. Mężczyzna wziął walizkę z pieniędzmi, wsiadł do swojego volvo i chciał odjechać. Jednak w tym momencie agenci CBA się ujawnili i zatrzymali go.
Walizka w bagażniku samochodu Rafała S. była już pusta. Mężczyzna przed odjazdem zdążył podzielić pieniądze na dwie kupki. Prokuratura jest przekonana, że jedna z nich miała trafić do szefa Opery Krakowskiej Piotra R. Jego jeszcze nie aresztowano, ale Rafał S. już siedzi w areszcie. Prokuratura zarzuciła mu przyjęcie korzyści majątkowej znacznej wartości oraz płatną protekcję. Dokładnie te same zarzuty usłyszał dyrektor Opery. Grozi za to 12 lat więzienia.
Centralne Biura Antykorupcyjne przez kilka tygodni dokładnie przyglądało się działalności szefostwa Opery Krakowskiej. W końcu postanowiono zastawić na podejrzewane osoby sidła i dokonać kontrolowanego wręczenia łapówki.