Ambasador Lee Feinstein wystąpił w sobotę w programie "Horyzont", gdzie - jak przetłumaczono jego wypowiedź - miał powiedzieć, że rząd Polski postanowił zwiększyć liczebność polskiego kontyngentu w Afganistanie, uczestniczącego w operacji NATO.

Reklama

"Prezydent i premier Polski deklarują utrzymanie wojsk polskich w Afganistanie, a nawet zwiększenie liczby żołnierzy, za jesteśmy wam niezmiernie wdzięczni" - taką wypowiedź ambasadora USA usłyszeli zdumieni widzowie TVN24.

W polskim rządzie nie ma żadnych uzgodnień na temat nowych wojsk w Afganistanie - komentował te słowa równie zdumiony minister obrony narodowej Bogdan Klich. Wypowiedź ambasadora nazwał gafą i dodał, że Lee Feinstein pełni tę funkcję zaledwie od kilku dni.

Sprawą zajął się nawet amerykański Departament Stanu. Jego rzecznik argumentował w rozmowie z dziennikiem "Washington Times", że to nie gafa ambasadora, a telewizyjnego tłumacza. "Ambasador nie wspomniał, jakoby rząd Polski obiecał zwiększyć liczbę swoich wojsk w Afganistanie, lecz jedynie oświadczył, że przedstawiciele rządu planują<enhance their presence> - czyli dosłownie: <wzmocnić obecność> Polski w Afganistanie" - tłumaczył rzecznik departamentu Ian Kelly.

Stacja skorygowała już błąd w tłumaczeniu - dodaje "Washington Times".

Rzecznik TVN24 zapewnia, że telewizja nie czuje się winna tego zamieszania. "Tłumaczenie precyzyjnie odddawało ducha wypowiedzi pana ambasadora na naszej antenie, choć tłumacz niepotrzebnie dołożył słowo: <żołnierze>, które nie padło w bezpośredniej wypowiedzi ambasadora" - wyjaśnia Karol Smoląg z TVN24.