Trzy osoby zatrzymane przez wrocławską policję w ostatni piątek to tylko mała część szajki liczącej aż 26 wyłudzaczy. Wszyscy wspólnie opracowali niezwykle przemyślany plan na oszukanie banków. Osoby zainteresowane kredytem zgłaszały się do pośrednika, który był uczestnikiem grupy przestępczej. Następnie przedstawiały sfałszowane dokumenty niezbędne do otrzymania pożyczki od zakup nieruchomości: mieszkań lub domów. Pośrednik, który miał kontakty w bankach załatwiał im kredyty i dostawał za to prowizję. O tam jak rozbudowany był ten proceder świadczy, że te prowizje sięgały nawet 1 mln złotych. Łacznie oszuści wyłudzili z banków co najmniej 30 mln złotych.

Reklama

Zamiast napadu wyłudzenie

- Nie tylko wyłudzanie pożyczek staje się coraz popularniejsze ale dodatkowo jeszcze wyłudzacze są coraz lepiej do tego przygotowani - mówi nam Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. I rzeczywiście jak wynika z danych Komendy Głównej Policji w tym roku tylko do końca września policja zatrzymała podejrzanych o wyłudzenia kredytów w ponad 7,5 tysiąca przypadków. - Z roku na rok tych spraw przybywa - przyznaje Grażyna Puchalska z biura prasowego KGP. - Jeszcze pięć lat temu takich spraw było przez cały rok tylko trochę ponad 5 tysięcy. W ubiegłym roku zanotowaliśmy już zaś ich ponad 10 tysięcy - dodaje Puchalska.

- Po co napadać na bank, brudzić sobie ręce jak można czysto i bezpiecznie zdobyć te same pieniądze - mówi oficer operacyjny łódzkiej komendy miejskiej, który zajmuje się rozpracowywaniem przestępców wyłudzających kredyty. - A im bardziej banki zaostrzają zasady przyznawania kredytów i bardziej sprawdzają klientów, tym bardziej przestępcy są pomysłowi w wyłudzaniu - dodaje policjant.

Wyłudzę kredyt sp z.o.o.

- W działaniach wyłudzaczy nie ma miejsca dla nieprofesjonalnych błędów. Szajki działają jak świetnie zorganizowane firmy - dodaje Borowiak. Najpopularniejsza metoda przez nie praktykowana, to właśnie sposób "na firmę". Mózg organizacji wyszukuje słupy, które mają wziąć kredyt. Załatwia im fałszywe papiery, a czasem nawet zakłada fałszywą firmę i ich w niej zatrudnia. Tak właśnie wyglądało funkcjonowanie grupy, którą rozbiło wrocławskie Centralne Biuro Śledcze na przełomie października i listopada. Do tej pory zatrzymano już blisko 50 osób.

- Mózgiem organizacji był 35-letni mężczyzna, który wyszukiwał bezrobotnych, biednych ludzi, którzy nie mają żadnej historii kredytowej w Biurze Informacji Kredytowej. Kupował im ubrania, wynajmował pokój w hotelu gdzie mogli się ubrać, uczesać i umyć. Tak przygotowani oraz odpowiednio dokształceni co mówić, jak uzupełniać dokumenty szli do banków po pożyczki - mówi Andrzej Borowiak. - Byli na tyle skuteczni, że wyłudzili blisko 500 kredytów o wartości 4,5 mln złotych - dodaje Borowiak.

Reklama

Słupy za swoją pracę dostają raczej skromną opłatę. - Taka prowizja to zazwyczaj około 10 procent kwoty zaciągniętego kredytu - opowiada prokurator Łukasz Harpula zastępca Prokuratora Rejonowego w Rzeszowie. To tam rozbito jedną z największych szajek wyłudzaczy. W ciągu kilku miesięcy zatrzymano już 108 osób, z czego około 80 to były właśnie słupy. - Co ciekawe bardzo często słupom od tej "prowizji" organizatorzy procederu odliczali koszt "zabiegów pielęgnacyjnych", ubrań i alkoholu jaki dostawali przed akcją - dodaje Harpula.

Organizatorzy by uwierygodnić słupy zakładają fikcyjne firmy, w których ich zatrudniają, opłacają im ZUS, a nawet spłacają pierwsze kilka rat na czas. Potem jednak bank przestaje dostawać pieniądze. Kiedy zaczyna szukać zadłużonego okazuje sie, że nie ma go pod adresem zameldowania, firma w której miał pracować już nie istnieje i pieniędzy najprawdopodobniej nie uda sie odzyskać.

Banki na wojnie

Bankowcy przyznają, że problem coraz bardziej się nasila. - To żaden powód do chwały ale tylko w czerwcu udzielono w naszych oddziałach blisko sto kredytów, co do których już wiemy, że były lewe - przyznaje rzecznik jednego z dużych banków. - Dosyć wyraźnie przybywa od kilku miesięcy oszustw popełnianych przez firmy i to będące naszymi wieloletnimi klientami - dodaje Jacek Zdziarstek, dyrektor departamentu zgodności ze standardami i bezpieczeństwa Raiffeisen Bank Polska. - Jednym z najbardziej popularnych przypadków oszustw jest przedstawianie przez firmy fałszywych faktur.

- To dla nas ogromny problem - przyznają szeregowi pracownicy banków. - Co tydzień udaje nam się odsiać przynajmniej dwa - trzy wnioski kredytowe za którymi ewidentnie stoją przestępcy. Mamy opracowane szczegółowe zasady jak ich wyłapywać: dzwoni się do pracy, sąsiadów, potwierdza czy na pewno klient pracuje, mieszka. Ale i tak nie zawsze udaje się rozpoznać oszusta - opowiada nam Sylwester pracownik CityHandlowego z Poznania. - Nie dawano koleżankę z konkurencji wyrzucono z pracy za to, że udzieliła kredytu na 45 tysięcy złotych, który okazał się być lewy - dodaje doradca kredytowy.

- Banki mogą coraz bardziej zaostrzać zasady przyznawania kredytów. Coraz dokładniej sprawdzać swoich klientów, ale i tak krok za nimi idą przestępcy, którzy lepiej i lepiej znają metody na obejście tych ograniczeń - uważa Andrzej Borowiak.