Dobra wiadomość: Polska jest w stanie zredukować emisję dwutlenku węgla nawet o jedną trzecią do 2030 roku. Wiadomość zła: będzie to kosztować astronomiczne pieniądze – 92 miliardy euro.

Reklama

Takie wnioski płyną z raportu firmy doradczej McKinsey & Company, który dzisiaj zostanie zaprezentowany. Eksperci McKinseya nie oceniali przy tym, czy Polska w ogóle ma możliwości sfinansowania redukcji CO2 i jaki wpływ na gospodarkę miałyby tego rodzaju wydatki. Taką analizę dla naszego kraju ma dopiero wykonać Bank Światowy. A będzie się nad czym zastanawiać: gdyby Polska rzeczywiście chciała tak mocno ograniczać poziom emisji CO2, przez 20 lat średnio musiałaby wydawać 0,9 proc. PKB rocznie. Szczyt wydatków przypadłby na lata 2026 – 2030. Co roku na ochronę klimatu trafiałoby wtedy 6,9 mld euro, czyli 1,1 proc. PKB.

To gigantyczne sumy. Dla porównania wszystkie unijne dotacje dla Polski w latach 2007 – 2013 to około 80 mld euro. Pewną pociechą jest jednak to, że dzięki tym działaniom nasza gospodarka wykazałaby oszczędności. – Około 30 mld euro do 2030 roku – mówi Wojciech Bogdan, partner w McKinsey.

Jakie według ekspertów są najlepsze metody redukcji emisji CO2 w Polsce? McKinsey wskazuje 125 sposobów: od zastosowania biopaliw nowe normy budowy domów do odpowiedniego nawożenia łąk i wprowadzenia skutecznych systemów kontroli klimatyzacji. Jednak największe zmiany musiałyby dotknąć sektory odpowiadające za 60 proc. emisji CO2 w Polsce: energetykę budownictwo i transport.

Koszty redukcji emisji CO2 nie budzą entuzjazmu naszego rządu, który sprzeciwia się składaniu przez UE daleko idących zobowiązań podczas szczytu w Kopenhadze. – Ochrona klimatu ma sens, gdy jest wypełniona globalną solidarnością. Jeśli my zarżniemy swoją gospodarkę, a inni będą emitować ciągle tak dużo dwutlenku węgla jak do tej pory, to nie będzie miało sensu – mówił wczoraj Donald Tusk podczas spotkania Europejskiej Partii Ludowej.

Polska stoi na czele koalicji dziewięciu krajów Unii przeciwnych zwiększaniu obciążeń związanych z redukcją CO2.

UE w latach 2012 – 2020 ma przeznaczyć na pomoc w redukcji emisji w najbiedniejszych krajach świata kilkadziesiąt miliardów euro. Polska walczy, by składka na ten cel dla nowych członków UE była jak najniższa. Wspólne stanowisko na szczyt w Kopenhadze przywódcy krajów Unii mają uzgodnić do przyszłego piątku.