Z powodu ich uszkodzenia zamknięto dwa z trzech torów kolejowych i ruch pociągów odbywa się wahadłowo. Tymczasem projektant podpór, którego PKP poszukiwała od rana, pojawił się już na miejscu i można było usunąć mercedesa bez szkody dla konstrukcji wiaduktu.
"Planujemy jeszcze w niedzielę uruchomić jeden z dwóch zamkniętych torów, aby pociagi nie musiały jeździć wahadlowo" - powiedział Oskar Olejnik z wrocławskiej PKP. Wyjaśniłl, że na wiadukcie, który został uszkodzony w sumie znajdują się trzy tory ale jeden z nich przez cały czas jest otwarty.
Dodał, że obecnie wciąż ruch odbywa się wahadłowo ale bez wielkiej szkody dla podróżnych. "Ruch jest mały. Poza tym opóźnienia mają jedynie pociagi jadące z zachodu m.in. z Wałbrzycha, Legnicy, Głogowa i dochodzą do 15 minut" - mówił Olejnik.
Tymczasem policja - jak poinformował Krzysztof Zaporowski z biura pasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu - wciąż ustala, kto prowadził merdecesa i poszukuje kierowcy.
"Właściciel samochodu twierdzi, że auto zostało skradzione, ale nie wykluczamy, że to linia obrony" - mówił Zaporowski. Dodał, że policja podejrzewa, iż prowadzący auto był nietrzeźwy i dlatego doszło do kolizji. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w podpory remontowanego wiaduktu kolejowego. Kierujący uciekł z miejsca wypadku.
Tuż po wypadku wstrzymano ruch kolejowy w obawie o konstrukcję wiaduktu. O 5.20 wznowiono ruch pociągów ale tylko po jednym torze.