Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych domaga się, by alkomaty były poddawane równie rygorystycznej kontroli jak radary do pomiaru prędkości.

"To umożliwi skuteczniejsze ściganie pijanych kierowców, bo odbierze im powód do podważania wyników badań alkomatem" - tłumaczy Krzysztof Brzózka, dyrektor PARPA.

Do postulatu Agencji przychyliło się już Ministerstwo Zdrowia, które w projekcie ustawy o wychowaniu w trzeźwości zapisało obowiązek regularnych badań alkomatów przez policję (tzw. wzorcowanie). Czy to znaczy, że teraz te urządzenia pokazują nieprawidłowe wyniki? Aż tak źle nie jest. Bo choć alkomaty nie muszą być badane, policja regularnie to robi z własnej inicjatywy. "To nasze wewnętrzne wytyczne. Wszystkie komendy je znają i stosują się do nich" - przekonuje podinspektor Józef Syc, naczelnik Wydziału Nadzoru i Koordynacji Wydziału Ruchu Drogowego KGP.

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych uważa jednak, że to za mało. "Wewnętrzne zalecenia policji łatwo można podważyć w sądzie. Wystarczy sprawny adwokat, a winny może uniknąć kary" - mówi Krzysztof Brzózka.

Podobnego zdania jest mecenas Jowita Grochowska, która prowadzi prowadzi kancelarię w Białymstoku. Jak przyznaje, co roku zgłasza się do niej kilku klientów, którzy ratują się w sądzie podważając wynik badania alkomatem. Często są bardzo zdeterminowani, bo rozstrzygnięcie czy w wydychanym przez nich powietrzu było 0,5, czy 0,51 promila, jest dla nich niezwykle ważna. Tak mała różnica może spowodować, że czyn zostanie zakwalifikowany jako wykroczenie lub jako przestępstwo. To zaś może dla pijanego kierowcy oznaczać może utratę pracy, prawa jazdy, a nawet więzienie.







Reklama

Czytaj dalej >>>




"W państwie prawa nie może być tak, że można kogoś skazać na podstawie badania nie dość wiarygodnego lub nie dość dobrze udokumentowanego. Gdy ktoś kwestionuje wskazanie alkomatu i twierdzi, że nie mógł być pijany, bo wypił lampkę wina do obiadu, sprawa w sądzie się komplikuje. Mnożą się dowody, koszty, a proces przeciąga się" - tłumaczy mecenas Jowita Grochowska. Ona także jest zdania, że pozostawienie wiarygodności alkomatów w rękach policji daje podstawę do podważania policyjnych dowodów.

Czy jednak kwestia wiarygodności alkomatów rzeczywiście utrudnia pracę sądów, a sprawcom pozwala unikać kary? Ministerstwo Sprawiedliwości na razie analizuje sytuację. Jak poinformował rzecznik resortu Maciej Kujawski zebrane już wstępne dane potwierdzają, że w ciągu dwóch ostatnich lat zdarzyło się kilka takich spraw. W większości z nich sąd uznał policyjne dokumenty świadczące o prawidłowości pomiaru. Jednak w ubiegłym roku Sąd Rejonowy w Bochni mając za dowód dwukrotnie wykonany pomiar alkomatem pokazujący nieznaczne przekroczenie normy, przyznał rację kierowcy i zmienił mu kwalifikację czynu z przestępstwa na wykroczenie.