Od kilku miesięcy telewizja publiczna starała się o kredyt, który mógłby poprawić złą sytuację finansową spółki. Udało się i TVP kredytu na rachunku bieżącym na kwotę 100 mln zł udzieli jeden z największych polskich banków - Pekao SA.

Bank został wybrany w dwuetapowym przetargu. Na końcu wybierano spośród ofert dwóch banków: Pekao SA i BPH. Pierwotnie do przetargu zgłosiło się pięć instytucji bankowych. - Oferta banku Pekao okazała się najkorzystniejsza. A kryterium w przetargu była najniższa cena - informuje Stanisław Wojtera, rzecznik TVP. Jak poinformowano na stronie internetowej telewizji publicznej, koszt brutto oferty, jaką zaproponował bank za udzielenie kredytu, wyniósł prawie 13,5 mln zł. Kredyt ma zostać spłacony w trzy lata. Umowa z Pekao nie została jeszcze podpisana, ale stało się tak tylko ze względów prawnych.

Pierwszy raz w historii

Na co zostaną przeznaczone te pieniądze? Jak ogólnikowo informuje biuro prasowe telewizji publicznej, 100 mln zł zostanie przeznaczone na bieżącą działalność spółki. Prezes TVP Romuald Orzeł poinformował podczas zeszłotygodniowego spotkania ze związkowcami, że jeżeli nie znajdzie się bank gotowy udzielić takiego kredytu, telewizja może stracić płynność finansową. A wtedy zagrożona mogłaby zostać nawet wypłata wynagrodzeń już w marcu tego roku.

Pierwszy raz w historii sytuacja finansowa TVP jest tak zła, że spółka musi wziąć kredyt, aby wypłacić pracownikom pensje. Na taki ruch zgodziła się zresztą rada nadzorcza. "Daliśmy zielone światło zarządowi i dyrektorowi finansowemu na tę operację" - przyznaje Bogusław Szwedo, przewodniczący rady nadzorczej telewizji publicznej. O tym, że wygrał akurat bank Pekao SA, Szwedo nie chce się jednak wypowiadać.













Reklama



Za mało z abonamentu

O potrzebie pożyczenia pieniędzy z banku mówił już jesienią ubiegłego roku Piotr Farfał, były prezes telewizji publicznej. Potem ten plan podtrzymali jego następcy, a procedura przetargowa została wszczęta w listopadzie 2009 roku. Sytuacja finansowa telewizji publicznej, m.in. ze względu na spadające wpływy z abonamentu, jest bardzo zła od kilkunastu miesięcy. W tym roku telewizja dostanie prawdopodobnie z abonamentu jedynie 80 - 100 mln zł. To zaledwie kilka procent jej rocznego budżetu. Jeszcze kilka lat temu telewizja otrzymywała z tego tytułu nawet 500 mln zł. Do tego dochodzą niższe, jak zwykle na początku roku, przychody z reklam.

Ubiegły rok został zamknięty ponad 100 mln stratą. Tegoroczny budżet został tak skonstruowany, aby 2010 rok zamknąć zerowym wynikiem finansowym. Na razie jednak TVP funkcjonuje na podstawie dwumiesięcznego prowizorium budżetowego, w którym wydatki zrównano z przychodami.

Stąd wszczęte ostre procedury oszczędnościowe. Wszystkie nowe wprowadzane produkcje muszą mieć bezwzględną akceptację zarządu. W związku z tym powstał plan obniżenia dyrektorom upoważnień do zaciągania zobowiązań finansowych z dotychczasowych 300 tys. zł do ok. 100 tys. zł. Telewizja chce także sprzedawać część swoich nieruchomości, m.in. ośrodek wypoczynkowy w Jachrance oraz budynki ośrodków regionalnych w Rzeszowie i Szczecinie. Na razie nie zgodził się jednak na to minister skarbu, który sprawuje nadzór właścicielski nad spółką. Szef resortu skarbu Aleksander Grad, jak ustaliliśmy w ministerstwie, o kredycie zaciąganym przez TVP dowiedział się z mediów.

"Ale pamiętajmy, że to zarząd jest odpowiedzialny za zarządzanie telewizją publiczną, a my oczekujemy tylko jego efektów" - mówi rzecznik ministra skarbu Maciej Wewiór.