Publiczne z placem zabaw
Za publiczne przedszkole płaci się 300-400 zł, za prywatne - 1000-1500 zł. Publiczne zwykle mają lepsze warunki lokalowe. Martyna Korsarz z Warszawy przed posłaniem córki do przedszkola przeprowadziła dokładny rekonesans. "W publicznych, w odróżnieniu od prywatnych, które znajdowały się w blokach lub salkach na chybcika dostosowanych do dzieci, były porządne sale i duży plac zabaw, na którym maluchy mogły się wybiegać" - mówi. Wybrała publiczną placówkę także ze względu na bliskość od domu i to, że koledzy z przedszkola pójdą potem razem do szkoły. "Dziecko będzie miało więc znajomych w pierwszej klasie" - mówi Korsarz. Specjaliści wymieniają jeszcze jedną zaletę publicznych przedszkoli: nauczycielki mają większe doświadczenie niż te, które zaczynają uczyć w placówek prywatnych.
Ale częstą wadą jest za to duża liczba dzieci. W ponaddwudziestoosobowej grupie trzylatki mogą czuć się zagubione, a wychowawczyni nie zadba tak dobrze o indywidualny rozwój emocjonalny podopiecznych. Jednak i to ma swoje plusy: w dużej grupie dziecko ma większą szansę na znalezienie przyjaciela i szybciej uczy się samodzielności. "Dzieci z placówek prywatnych są często wyręczane przez nauczycielki i potem mają kłopoty z wiązaniem butów czy posługiwaniem się sztućcami" - mówi jeden z pedagogów.
Problemem w przedszkolach publicznych są godziny otwarcia, a także obowiązek przyprowadzania dzieci do godziny ósmej rano. "Zaczynam pracę w późniejszych godzinach i szkoda mi tych poranków z dzieckiem. Ale w przedszkolu bardzo restrykcyjnie pilnują godzin przyjścia" - mówi Martyna Korsarz. Najczęściej przedszkole jest czynne do godziny 17. Jeżeli więc rodzice pracują dłużej, i tak muszą szukać opiekunki. "Do domu przychodzę o siódmej, więc od godziny 16 jest opiekunka, na którą wydaję dodatkowo co miesiąc 800 zł" - dodaje pani Martyna.
czytaj dalej
Dzień spóźnienia i tracisz miejsce
Kto zdecydował się na przedszkole publiczne, musi już teraz zająć się zapisami, by nie przegapić terminów. W wielu miastach to początek marca. Czy można zwiększyć szanse na zdobycie miejsca dla dziecka? Pierwszeństwo mają dzieci pracujących lub samotnych rodziców oraz te, których rodzeństwo chodzi już do tej samej placówki. Częstym warunkiem jest zameldowanie w tej samej miejscowości co przedszkole.
Jednak zapisanie dziecka na pierwszym etapie rekrutacji nie oznacza końca starań. Należy jeszcze potwierdzić w przedszkolu swoją decyzję o wyborze danej placówki. "Z taką deklaracją spóźniłam się o jeden dzień i dziecko zostało wykreślone z listy" - mówi Agnieszka Markowska z Warszawy.
Rejestracja elektroniczna wyklucza możliwość zapisania dziecka, które urodziło się po 2007 r. Jeśli rodzicowi zależy na posłaniu dwulatka do przedszkola, musi indywidualnie rozmawiać z dyrekcją.
Niepubliczne przedszkola tematyczne
Są tacy, którzy od początku chcą umieścić dziecko w prywatnej placówce. Ale i tacy, którym system rekrutacji nie pozwala podjąć innej decyzji. Co prawda prywatne przedszkola są droższe, ale za to otwarte są dłużej i mają bogatą ofertę zajęć dodatkowych. Czy rzeczywiście dziecko na nich skorzysta, czy też jest to tylko wabik? Anna Maciąg wybrała kilka takich zajęć dodatkowych dla czteroletniego Jasia. I nie żałuje. Od początku wiedziała, że wyśle dziecko do prywatnego przedszkola, bo uważa, że w ten sposób zapewni mu wyższy poziom edukacji. Decydujące przy wyborze konkretnej placówki były polecenie przez znajomych oraz względy praktyczne. W tym przedszkolu dziecko nie musi być obecne od rana, bo zajęcia zaczynają się od 9.30. Nie ma też kłopotu, jeśli nie zdąży się odebrać dziecka przed osiemnastą. Dziecko może zostać dłużej, ale każda dodatkowa godzina opieki jest dodatkowo płatna 10 zł.
Czteroletni Jaś w cenie 1000 zł ma język angielski i gimnastykę. Chodzi też dodatkowo na szachy i karate (do wyboru były także balet, fotografia, taniec towarzyski, teatr i plastyka). Zajęcia dodatkowe płatne są po 180 zł miesięcznie. Anna Maciąg jest zadowolona. Nie uważa, by zajęcia dodatkowe były niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy. "Widać, że Jasiek wiele skorzystał" - mówi.
Zaletą jej przedszkola jest możliwość obserwowania dziecka w internecie oraz dobrze prowadzona strona, na której umieszczone jest m.in. codzienne menu.
czytaj dalej
Iwona Radzio rozważa posłanie dziecka do przedszkola językowego. Jak się zorientowała, będzie to kosztowało 1300 zł miesięcznie. "Ważne jest to, że dziecko będzie musiało porozumiewać się tam w języku angielskim, a to najszybsza metoda nauki" - argumentuje. Według specjalistów, których zapytaliśmy o zdanie, najważniejsze, by zajęcia dodatkowe nie były rodzajem rekompensaty, np. złych warunków lokalowych czy braku ogrodu. "W zajęciach dodatkowych nie ma nic złego, ale problem polega na tym, by nie przeholować. Liczbę i rodzaj zajęć trzeba dostosować do wieku i możliwości dziecka, a nie własnych aspiracji. Jedno, dwa zajęcia, a nie wszystko, co przedszkole oferuje" - mówi jeden z dyrektorów znanego warszawskiego przedszkola prywatnego. "Nadmiar zajęć nie jest korzystny. Dzieci powinny mieć czas na swobodną zabawę" - mówi pedagog Urszula Moszczyńska.
Nie każdy stosuje się do tej rady. Jedna z nauczycielek angielskiego opowiedziała nam, że przedszkole znanej sieci, w którym pracuje, przypomina niemal obóz pracy. Dzieci ciągnięte są z jednych zajęć na drugie. Po angielskim zaczyna się rzeźba, potem szachy i malarstwo. "Jeszcze rano czegoś słuchają. Ale kiedy prowadzę zajęcia o trzynastej, to widać, że już w ogóle z tego nie korzystają. Są po prostu jeszcze za małe" - opowiada.
Nowe czy renomowane?
Przedszkola stały się obecnie dobrym pomysłem na biznes, bo wciąż jest ich za mało. Nowych placówek nie wolno jednak przekreślać. Trzeba jednak wiedzieć, na co zwrócić uwagę. Pewne rzeczy widać na pierwszy rzut oka. Ważne, by przedszkole dysponowało własnym placem zabaw. Najlepiej dużym, z dala od hałasu czy ruchliwej drogi.
Istotne są czasem szczegóły. Powinniśmy przyjść na dzień otwarty i dokładnie wszystkiemu się przypatrzeć. Należy też wziąć udział w zajęciach adaptacyjnych. Czasem oferta w internecie może odbiegać od realiów.