Policjanci podsumowali ubiegły rok. Dla każdego z miast wyliczono liczbę przestępstw przypadającą na 100 tys. mieszkańców, uzyskując wskaźnik zagrożenia przestępczością. Takie dane można już porównywać między sobą i wyciągać wnioski.
Pod uwagę brano tylko przestępstwa kryminalne: kradzieże, bójki i pobicia, włamania i rozboje. Dane są w zasadzie optymistyczne - wynika z nich, że w ciągu ostatnich 10 lat przestępczość w polskich miastach spadła średnio o ok. 30 proc. Ale o ile np. w Gdańsku od 2000 r. o ponad połowę (było ponad 7 tys., jest 3,5 tys.), to np. w Katowicach jedynie o kilkanaście procent.
W Białymstoku, Olsztynie, Szczecinie czy Warszawie w zeszłym roku stwierdzono "tylko" 2-3 tys. przestępstw (w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców), a w Katowicach, Wrocławiu i Poznaniu prawie dwa razy więcej.
W większości miast najczęściej dochodzi do kradzieży (ok. 50 proc. wszystkich przestępstw), potem włamań (25 proc.), kradzieży samochodów (10 proc.), przestępstw rozbójniczych (8 proc.), bójek i pobić (5 proc.). Resztę (1-2 proc.) stanowią gwałty i zabójstwa. W kradzieżach, włamaniach, bójkach i przestępstwach rozbójniczych prym wiodą Katowice. W kradzieżach samochodów - Poznań.