Wystarczyło 80 tys. zł długu po zmarłej matce, który niespłacany urósł do ponad stu tysięcy, by młoda kobieta z Krakowa została jednym z pierwszych dłużników, który dostał prawo ogłoszenia upadłości. "Była w niezawinionej przez siebie sytuacji, do tego samotnie wychowuje dziecko" - opowiada sędzia z sądu rejonowego Kraków Śródmieście Janusz Płoch. Kobieta wniosek o upadłość złożyła do sądu, gdy zorientowała się, że z 2,5 tys. pensji nie jest w stanie spłacać rat kredytów.
Martwe prawo
Krakowianka jest jednak wyjątkiem. Choć z roku na rok rośnie liczba Polaków, którzy nie są w stanie spłacić kredytów, przez blisko rok funkcjonowania ustawy o upadłości konsumenckiej pozwalającej wydobyć się z pętli zadłużenia, skorzystało zaledwie kilkanaście osób. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, do których dotarł DGP, wynika, że wnioski złożyło 1097 osób ( w Niemczech w ubiegłym roku ponad 100 tys.), z czego ledwie 14 zostało pozytywnie zaopiniowane przez sądy.
Te liczby to dla ekspertów jasny sygnał: "Prawo nie działa". "Ustawa jest skrajnie nieprzyjazna dla konsumentów i tak naprawdę tylko marnuje się czas sędziów" - mówi Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich.
Chętnych coraz mniej
Polska ustawa jest jedną z najostrzejszych na świecie. Z upadłości może skorzystać tylko dłużnik, którego zobowiązania powstały z powodów losowych przez niego niezawinionych. A składając wniosek o upadłość, musi się liczyć z tym, że może stracić cały majątek (nawet mieszkanie, dostanie tylko pieniądze na wynajęcie innego przez rok), że być może będzie musiał oddawać na poczet długów dużą część swoich przyszłych dochodów. I że tylko w ostateczności może liczyć na redukcję długów.
"Po tym jak weszła ustawa codziennie zgłaszali się zainteresowani" - opowiada nam rzecznik praw konsumenckich z Rzeszowa Artur Kondrat. "Teraz przestaliśmy składać wnioski, bo to bez sensu. Wszystkie odrzucano - okazało się, że nawet matka zadłużono przez grzywny syna nie spełnia wymagań ustawy" - dodaje.
Nowelizację ułatwiającą dłużnikom ogłoszenie upadłości przygotował Związek Banków Polskich. "Chcemy położyć nacisk na restrukturyzację długu, a nie na całkowite pozbawienie dłużnika majątku, co odstrasza wiele osób" - tłumaczy Bańka.
Nowelizację korzystnie oceniają organizacje konsumenckie i bankowe. Sprzeciwiają się
jej jednak organizacje syndyków oraz resort sprawiedliwości. Ministerstwo uważa, że jeszcze za wcześnie na ocenę ustawy i najpierw chce zbadać, dlaczego brakuje dłużników chętnych do ogłoszenia niewypłacalności.