Informację podał w poniedziałek rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk. "Chodzi o to, by wyniki pomocy prawnej były w maksymalnym stopniu przydatne w naszym postępowaniu" - powiedział PAP rzecznik.
W poniedziałek planowano wydanie komunikatu Naczelnej Prokuratury Wojskowej nt. polskiego śledztwa, ale jak się dowiedziała PAP w źródłach prokuratorskich, śledczy "chcą mieć więcej czasu, by się lepiej przygotować".
Media informowały, że prokuratora ma się odnieść do sprawy czasu katastrofy. Piątkowy "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że samolot rozbił się wcześniej niż dotychczas podawano. Za moment katastrofy przyjęto godz. 8.56 czasu polskiego (10.56 - rosyjskiego). Według "DGP" o 8.39 została zerwana linia energetyczna w pobliżu lotniska w Smoleńsku; miał to uczynić właśnie nisko lecący Tu-154. Zdaniem gazety 8.56 to godzina, w której zawyły syreny alarmowe na tym lotnisku.
Polscy prokuratorzy uczestniczyli w czynnościach procesowych prowadzonych w Rosji po katastrofie. W ubiegłym tygodniu prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział w Warszawie, że wstępna analiza zapisu z rejestratorów zwanych czarnymi skrzynkami mogłaby - w ramach pomocy prawnej - zostać przysłana przez stronę rosyjską w ciągu dwóch tygodni. Zaznaczył, że nie oznacza to upublicznienia treści rozmów w kabinie pilotów, to bowiem wymagałoby wcześniejszej analizy fonoskopijnej.
Samolot Tu-154 wiozący delegację na uroczystości zbrodni katyńskiej rozbił się 10 kwietnia w Smoleńsku przy próbie lądowania. W katastrofie zginęło 96 osób - wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.