Do ostatniej chwili podróżni nie wiedzieli, czy ich pociąg odjedzie. Wielu pasażerów o tym, że połączenie zostało zlikwidowane, dowiedziało się dopiero na dworcu. Pociągi nie zniknęły z rozkładów jazdy. W kasie nikt nie potrafił udzielić im rzetelnej informacji. "Słyszałem o jakimś strajku czy kłótni na kolei, ale to było kilka dni temu. Nie umiem posługiwać się internetem, więc przyszedłem na dworzec. Miałem jechać do córki do Warszawy, tym o 9.30, bo znacznie tańszy od InterCity. Przychodzę, a tu pociągu nie ma" - opowiada zdenerwowany Jerzy Guśpiel z Katowic. Ze stolicy Śląska nie wyruszyło osiem pociągów InterRegio. Z Katowic nie wyruszyły lub przez to miasto nie przejechały pociągi InterRegio łączące najważniejsze miasta w kraju. "To są bardzo poważne utrudnienia w ruchu pasażerskim. Nie potrafię oszacować, ilu pasażerów dzisiaj nie przewieziemy, ale biorąc pod uwagę fakt, iż Śląsk zamieszkuje około 4 mln ludzi, można sobie wyobrazić skalę zjawiska. Ciągle mam nadzieję, że ten kryzys zostanie rozwiązany, i to szybko" - mówi Przemysław Gardoń, dyrektor Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Nie inaczej było w innych miastach. Pasażerom jadącym z Krakowa zlikwidowano 9 połączeń. Z Warszawy nie wyjechały pociągi do Krakowa, Poznania, Katowic i Wrocławia.
Bilety można zwracać
Bilety na te połączenia sprzedawano w kasach jeszcze w poniedziałek wieczorem. Pracownicy kas twierdzili bowiem, że nie wiedzą, jakich pociągów będą dotyczyły zmiany. "Dzwoniłam poprzedniego dnia wieczorem, żeby się upewnić, że mój pociąg na pewno jedzie. Otrzymałam odpowiedź twierdzącą i dopiero na dworcu okazało się, że go nie ma" - żaliła się mieszkanka Łodzi, która spieszyła się do stolicy na samolot. Studentka z Poznania, która próbowała dostać się pociągiem o godzinie 6 rano do Krakowa na obronę pracy dyplomowej, również musiała szybko szukać innego połączenia. A z tym nie było łatwo.
W kolejkach do informacji trzeba było stać nawet parę godzin. Nie było też jasnych reguł czy bilety zakupione na InterRegio można wykorzystać np. w pociągach PKP InterCity. Niektórzy się decydowali na wykorzystanie dłuższego i droższego połączenia, byleby dotrzeć do celu. W Gliwicach wszyscy pasażerowie, którym zlikwidowano przejazd do Przemyśla skierowano na trasę dłuższą o godzinę i z przesiadką. "Wszyscy skorzystali, nie było na razie żadnych zwrotów" - przekonuje kasjer z gliwickiego dworca.
czytaj dalej >>>
Teoretycznie bilety były honorowane w pociągach InterCity, jednak w większości składów nie było już miejscówek. W ofercie były tylko miejsca stojące, na które nie wszyscy się zdecydowali. Niektórzy próbowali oddać bilety. Ale i to nie zawsze było proste. Jeden z pasażerów z Warszawy, kiedy chciał otrzymać zwrot pieniędzy, dowiedział się, że nie może tego zrobić bez potwierdzenia zakupu. "Tak jest, gdy płaci się kartą, bez potwierdzenia nie dostanie się zwrotu" - tłumaczy kasjerka z Warszawy.
Generalnie jednak bez względu na datę zakupu, we wtorek bilet można było zwrócić. Jednak już od środy, ale tylko do 9 maja włącznie, zwracane będą pieniądze tylko za te kupione w przedsprzedaży przed 3 maja. Do niedzieli 9 maja bilety zakupione na wstrzymane pociągi InterRegio będą honorowane w składach PKP InterCity i Tanich Liniach Kolejowych. Nie wiadomo, co będzie dalej. Jakie połączenia będą działały w środę? "Nie mamy żadnych wskazówek" - przyznaje pracownik kas z gliwickiego dworca.
InterCity następne?
PKP Przewozy Regionalne szacują, że wtorkowe zamieszanie mogło dotknąć nawet 50 tys. pasażerów. Za tę sytuacje spółka oskarża PKP PLK. I skarży się, że zablokowane zostały najbardziej dochodowe połączenia. Mniej komfortowe od PKP InterCity, ale też o wiele tańsze InterRegio odebrały konkurencji pasażerów i przychody. Według ekspertów w 2009 roku na tej działalności PKP PR, spółka PKP InterCity straciła ok. 40 mln zł.
Szef PKP PLK Zbigniew Szafrański tłumaczy, że do likwidacji połączeń zmusza ich rosnące zadłużenie. "Chcieliśmy, żeby PKP Przewozy Regionalne zlikwidowały pociągi, które się nie opłacały" - mówił we wtorek na konferencji prasowej. Argumentem za wstrzymaniem 48 składów InterRegio miała być też obawa, że 40 tys. kolejarzy nie dostanie wypłat z powodu utraty płynności finansowej spółki.
Wymuszone przez PKP PLK cięcia wymierzone są jednak nie tylko w Przewozy Regionalne, ale też w InterCity. Do środy ta spółka ma termin na przedstawienie listę pociągów, które zlikwiduje. Jeśli tego nie zrobi, 15 maja z rozkładu może wypaść co najmniej 20 pociągów łączących największe polskie miasta.