Wielki połów karpi odbył się właśnie na stawach w Miliczu koło Wrocławia. Każdy pewnie zadaje sobie pytanie: dlaczego aż półtora miesiąca przed świętami Bożego Narodzenia? Odpowiedź jest wbrew pozorom bardzo prosta: zanim te smaczne ryby trafią na nasz wigilijny stół, muszą zrzucić trochę tłuszczu i wypłukać się z mułu.
Pluskając się specjalnych basenach z czystą wodą, karpie tracą mulisty zapach, którego tak bardzo nie znosimy. Ich mięso staje się jędrne i smakowite. Za miesiąc będą gotowe, by godnie wstąpić w roli głównego dania na najważniejszej kolacji w roku.
Tak, los milickich karpi jest już przesądzony.