"Większość nauczycieli będzie protestować, lekcji nie będzie. Uczniowie mają wybór: dzień wolny albo przyjdą do szkoły, a ja zapewnię im opiekę" - mówi DZIENNIKOWI Władysław Włodarski, dyrektor jednej z warszawskich podstawówek. W sytuacji takiej jak on znajdzie się jutro trzy czwarte dyrektorów polskich szkół i przedszkoli, bo właśnie tyle placówek, jak szacuje ZNP, ma przystąpić do protestu. "Tak wynika z ankiet, które przeprowadziliśmy" - mówi Magdalena Kaszulanis, rzecznik ZNP.

Reklama

Ilu nauczycieli i wychowawców zastrajkuje w rzeczywistości okaże się jutro. "W wielu szkołach będzie protestować tylko część kadry" - mówi Kaszulanis. Mimo to na wszelki wypadek organizator protestu już w minionym tygodniu apelował do rodziców, żeby tego dnia dzieci zostały w domach.

Postawa nauczycieli oburza wielu rodziców. "Co ja, matka przedszkolaka, mam zrobić, jeśli muszę iść do pracy? Nikt mi nie da wolnego, bo mi się nie należy. Z powodu niezadowolenia pań w przedszkolu mam zostać zwolniona z pracy?" - pyta na forum Dziennik.pl zdenerwowana internautka.

Kuratoria oświaty przypomniały dyrektorom, że to na nich, a nie na rodzicach spoczywa obowiązek zapewnienia opieki uczniom. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście są na to przygotowani. Wydziały oświaty w poszczególnych miastach i sami dyrektorzy zapewniają, że żadne dziecko nie zostanie bez opieki. Ani kuratoria, ani urzędy miejskie nie przygotowały jednak żadnej infolinii czy internetowej bazy informacyjnej, która mogłaby uspokoić rodziców. Poszczególne szkoły na własną rękę informują o ewentualnych utrudnieniach.

Reklama

Nauczyciele domagają się pięćdziesięcioprocentowych podwyżek płac do końca 2010 roku, pozostawienia prawa do wcześniejszej emerytury i przywilejów wynikających z Karty nauczyciela.