"Ministerstwo Edukacji Narodowej zna postulaty związkowców. Są one omawiane" - tak Katarzyna Hall komentowała poranne deklaracje lidera ZNP Sławomira Broniarza. Skarżył się on, że minister nie zrobiła nic, by powstrzymać protesty. "Liczę na odpowiedzialność nauczycieli, zwłaszcza przy zapewnianiu opieki najmłodszym dzieciom" - mówiła. Mimo to żadnej recepty na wstrzymanie strajku nie przedstawiła. Wypowiedzi Hall, zamiast złagodzić nastroje związkowców, tylko je zaostrzyły.

Reklama

"Minister jeździ po Polsce na wyreżyserowane spektakle, a nie chce rozmawiać o bieżących problemach. Jest ostatnią osobą, która może mówić o jakichkolwiek rozmowach. Nie ma pojęcia, na jakim są etapie" - mówi Broniarz. Według niego na posiedzeniu zespołu Komisji Trójstronnej, gdy dyskutowano o wyłączeniu nauczycieli z grup, które mogą korzystać z emerytur pomostowych, z "MEN nie było nawet woźnego”.

Na odsiecz Katarzynie Hall ruszył wczoraj Michał Boni, minister w kancelarii premiera. Choć na nauczycielach zrobił dobre wrażenie, związkowców nie powstrzymał. Ustalił za to, że piątek - już po strajku - ZNP ma spotkać się z przedstawicielami resortów finansów, pracy i edukacji. Czy Boni wywalczy zgodę? "Nie mogę powiedzieć, że na to liczę, ale wierzę, że może się tak stać" - mówi Broniarz.