Pociągiem EuroCity z Krakowa do Pragi podróżowała duża grupa fanów zespołu Iron Maiden na piątkowy koncert w Pradze.
"Zamiast wspaniałych wspomnień z koncertu, jest tragedia" - serwis moravskoslezsky.denik.cz relacjonuje słowa żony Czecha rannego w katastrofie.
"Przede wszystkim zawiadomił mnie, że żyje. Dodał, że jest tylko poraniony, ale nie wszyscy jego przyjaciele mieli tyle szczęścia" - mówiła kobieta, która chciała pozostać anonimowa. "Zaraz po uderzeniu pociągu w ruiny wiaduktu wszyscy byli w ogromnym szoku" - dodała.
"Miałem to nieszczęście być w pierwszym wagonie. Ale na szczęście siedziałem w środku i cudem udało mi się wyjść prawie bez szwanku z tego wypadku" - opowiadał przez telefon, tuż po katastrofie, w TVN24 jeden z pasażerów, Adrian. "Fizycznie czuję się dobrze, mentalnie - fatalnie. Jestem wstrząśnięty" - dodał.
Pytany, co widział i czy coś pamięta, mówił: "Niestety, widziałem. Wszędzie krew dookoła. Zaczęło się od tego, że słychać było trzask, jakby pękły linki, przez które prowadzony jest prąd. I nagle pociąg przechylił się w lewo. Kiedy się ocknąłem, kurz opadł, to zauważyłem, że część osób jest uwięziona - zarówno przede mną, jak i za mną. Jedna szyba wybita, przez którą można było wychodzić. I tak się z dziewczyną wydostaliśmy. Krew ściekała nam pod nogami".
Dodał, że pasażerowie starali się pomóc ratownikom. "Akcja została przeprowadzona bardzo profesjonalnie. Dwie, trzy minuty po wypadku pojawili się pierwsi ratownicy. Dostęp był ograniczony, bo most utrudniał pomoc" - opisywał Polak.