"Wyglądało, jakby właśnie go przenosili. Nagle zaczął spadać. Trudno powiedzieć, czy mogli zawinić pracownicy, którzy brali udział w operacji budowlanej, czy to był nieszczęsliwy wypadek" - powiedział jeden ze świadków katastrofy. "Cała stalowa konstrukcja rozpadła się w ciągu dwóch sekund" - cytuje go serwis novinky.cz.

Reklama

Inaczej okoliczności wypadku opisuje wojewoda kraju morawsko-śląskiego, Evżen Toszenovsky. Według niego, lokomotywa pociągu zahaczyła o elementy wiaduktu już leżące na torach. Jak sprecyzował rzecznik czeskich kolei Andrzej Kubala, maszynista zauważył naruszoną konstrukcję mostu z kilkuset metrów, gdy pociąg wyjechał zza łuku. Pociągnął za hamulec i uciekł do maszynowni, co ocaliło mu życie.

Dyrektor generalny przedsiębiorstwa z Ostrawy, które jest właścicielem wiaduktu, Tomas Vitek, przyznał, że przyczyną katastrofy były najprawdopodobniej usterki techniczne podczas budowy. Pytany, czy jego firma jest przygotowana na poniesienie odpowiedzialności za tragedię na torach, odpowiedział: "Prawdopodobnie tak".

Wiadukt z 1961 roku na zlecenie ostrawskiego przedsiębiorstwa remontowała firma z siedzibą w tym samym czeskim mieście.