Jak dowiedział się "Fakt", do tragicznego wypadku doszło w sobotę po południu. Daria wraz z mężem i synkiem wracali z 2-tygodniowego wypadu nad morze. W wielkim, czarnym chryslerze czuli się bezpiecznie. Poza tym Daria doskonale zna trasę z Trójmiasta do Warszawy, bo jako gdańszczanka wielokrotnie ją przemierzała. Nic nie wskazywało na to, że powrotna podróż do stolicy może skończyć się tak strasznie. Ledwie jednak opuścili Gdańsk, poczuli potężne uderzenie i usłyszeli straszny huk. W ich auto uderzył drugi samochód. Jak się dowiedzieliśmy, sprawca wypadku był nietrzeźwy, nie miał też prawa jazdy. Początkowo ten pirat próbował nawet przekupić męża Darii, ten jednak nie chciał nawet o tym słyszeć. Jak później stwierdziło badanie, pirat miał we krwi 1 promil alkoholu.

Reklama

Daria natychmiast wyniosła dziecko z samochodu. Ze zdumieniem, ale i radością zobaczyli, że na szczęście nic się nie stało ani Darii, ani maluchowi, który jutro skończy dwa miesiące. Maleństwo przepisowo było zapięte w foteliku i z pewnością to je uratowało.

Po wypadku Daria zatelefonowała do swojego ojca. Ten natychmiast wsiadł w auto i pojechał na miejsce wypadku. Do Warszawy Daria z rodziną wróciła właśnie samochodem ojca. Chrysler, choć to potężny samochód, nadaje się do kasacji. "Auto jest strasznie zniszczone, to cud, że im się nic nie stało" - powiedział "Faktowi" znajomy aktorki. Mimo że od tego strasznego wypadku minęły zaledwie dwa dni, Daria już wróciła do pracy i dzielnie pracuje na planie kolejnej serii "39 i pół". "Daria jest w dobrym stanie psychicznym, zupełnie po niej nie widać, że wraz z rodziną otarła się o śmierć" - powiedział "Faktowi" jeden z pracowników TVN.