Widawska leży na oddziale zakaźnym jednego z warszawskich szpitali. "Fakt" dowiedział się, że według lekarzy problemem może być mononukleoza. Wirus powoduje osłabienie całego organizmu, który staje się podatny na wszelkie infekcje. To dlatego ciało Widawskiej reagowało tak, jakby pogrążało się w sepsie, czyli śmiertelnie groźnym zakażeniu bakteryjnym.

"Fakt" próbował odtworzyć całą sekwencję tragicznych dla Widawsiej zdarzeń. Bulwarówka pisze, że aktorka poczuła się źle nazajutrz po wigilii. Ból nasilał się z minuty na minutę. Ostatecznie mąż Widawskiej - Michał Jarosiński - podjął decyzję o "odwiedzinach" ostrego dyżuru.

>>>Przeczytaj relację dramatu Darii Widawskiej

I słusznie, bo po kilku godzinach Widawska zaczęła tracić przytomność. Mimo dużej dawki leków, jej stan nie poprawiał się. W szpitalu pojawili się zaraz rodzice aktorki. Według "Faktu" to oni - widząc jak majaczy córka - postanowili wezwać księdza.

Wczoraj aktorka odzyskała przytomność. Jednak była na tyle słaba, że nie mogła wstać z łóżka. Nadal przebywa w odosobnionym, sterylnym pokoju, by wyeliminować niebezpieczeństwo zarażenia - pisze "Fakt".







Reklama

>>>Więcej na eFakt.pl