O tej sprawie jako pierwszy napisał dziennik.pl. "Jeśli zatrzymacie Lipca przed wyborami, mimo zakazu, to was puknę" - tak miała powiedzieć, według naszego informatora, szefowa prokuratury okręgowej w Warszawie śledczemu prowadzącemu sprawę korupcji w ministerstwie sportu.

Reklama

Te słowa miały paść w poniedziałek 15 października 2007 roku, czyli na sześć dni przed wyborami parlamentarnymi. Zdaniem naszego informatora, Elżbieta Janicka wydała zakaz zatrzymania Lipca po konsultacjach z wysoko postawionymi politykami PiS.

Dwa dni później - w środę - szef CBA, Mariusz Kamiński, zorganizował słynną konferencję dotyczącą posłanki Platformy Obywatelskiej, Beaty Sawickiej, zamieszanej w aferę korupcyjną na Wybrzeżu. Tomasza Lipca zatrzymano dopiero po wyborach, w czwartek, 25 października.

Teraz Mieczysław Tabor, rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, zakończył swoje postępowanie w sprawie oskarżeń wysuwanych pod adresem Janickiej i wysłał wniosek do Sądu Dyscyplinarnego. "To oznacza, że zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne przed sądem. Zarzuty, jakie rzecznik postawił prokurator Janickiej, są niejawne" - mówi Radiu Zet Maciej Kujawski z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Sama Janicka przed komisją zaprzecza takiemu kontekstowi swej wypowiedzi. Sąd dyscyplinarny może ukarać ją upomnieniem, a nawet wyrzucić z zawodu.