Jak dowiedział się DZIENNIK, Rada pracuje właśnie nad nowym rozporządzeniem, które ma położyć kres "podgłaśnianiu” bloków reklamowych. "Projekt będzie gotowy w połowie grudnia" - mówi DZIENNIKOWI Anna Szydłowska-Żurawska z KRRiT. "Na razie trwają konsultacje z ekspertami - chcemy, żeby zapisy pozwalały na skuteczną egzekucję unijnych standartów. Taki obowiązek będą mieli nadawcy" - dodaje.
Według niej KRRiT do tej pory nie miała podstaw, żeby walczyć ze zjawiskiem. "Mogliśmy tylko prosić nadawców, żeby sami zaczęli to kontrolować" - mówią przedstawiciele Rady.
Efekt był żaden. TVP co prawda zmniejszyła poziom dźwięku swoich bloków reklamowych o trzy decybele, ale reklamodawcy szybko znaleźli metodę na wyjście z sytuacji. Omijają to w taki sposób, że zamiast zwiększać decybele "podkręcają” niektóre częstotliwości dźwięku - te, które ucho ludzkie odbiera lepiej niż inne. "Urządzenia pomiarowe tego nie wychwycą, a widz będzie ją słyszał kilka razy głośniej" - mówi DZIENNIKOWI szef Związku Stowarzyszeń Rada Reklamy Juliusz Braun.
Problemem tzw. „głośnej reklamy” zajął się Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny - na „ryczące” reklamy narzekali widzowie w niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej. Z najnowszego raportu KRRiT wynika jednak, że z głośną reklamą poradziło sobie tylko kilka państw. Np. w Irlandii specjalny kodeks wymaga nie tylko dostosowania głośności reklam do poziomu całego programu, ale też zabrania stosowania dzwięków takich jak dzwonki, syreny, trąbki czy pisk opon na początku spotu reklamowego.