p

Barbara Mińska: Czy przeklinanie pomaga rozładować stres, czy przeciwnie - nakręca agresję?
Magda Zena Sadurska*: Może to dziwnie zabrzmi, ale jedno i drugie. Jeśli jesteśmy wściekli, to przekleństwo zastępuje nam uderzenie, a uderzenie to działanie, które rozładowuje frustrację. W tym sensie przeklinanie rozładowuje złe emocje. Problem w tym, że jak wiemy z życia, na pierwszym uderzeniu agresja się nie kończy, a dopiero zaczyna... Przekleństwo skierowane pod czyimś adresem prowokuje rewanż ze strony tej osoby i niestety bywa tak, że od przekleństw przechodzi się do agresji werbalnej.

Reklama

Czy jeżeli kumulujemy w sobie złe emocje, zamiast przeklinać, może odbić się to na naszym zdrowiu?
Jeśli kumulujemy w sobie złe emocje, to na pewno źle się to odbije na nas i na naszym zdrowiu. Gdy przekleństwo jest jedynym sposobem odreagowania, to lepiej przekląć niż dusić złość w sobie. Jeśli nierozwiązanych problemów jest za dużo, trzeba umożliwić sobie jakieś zastępcze wyładowanie. Może nim być właśnie przekleństwo. Przeklinanie rozładowuje stres, ale pamiętajmy, że jednocześnie na miejsce jednego napięcia tworzy następne. Jest więc rodzajem błędnego koła, które raczej trzeba próbować omijać niż do niego powracać.

Kto częściej przeklina, kobiety, czy mężczyźni?
Trudno to zbadać, bo jak na przykład określić, kto częściej przeklina w myślach? Publicznie częściej przeklinają mężczyźni, gdyż istnieje na to większe społeczne przyzwolenie. To zależy też od konkretnej grupy społecznej i zawodowej. Warto podkreślić, że przeklinanie poza rozładowywaniem emocji jest także środkiem wyrazu, często wiążącym się z seksualnością. Mając to na uwadze, lepiej jest używać przekleństw jako części żartu lub udanej rozmowy, niż w nakręcaniu wzajemnej wrogości.

*Magda Zena Sadurska jest psychologiem i badaczką kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.