Co chciałbyś w nowym roku zmienić w swoim podejściu do pracy? - takie pytanie zadała swoim klientom i partnerom na całym świecie międzynarodowa firma szkoleniowa Institute for Business Technology (IBT). Okazało się, że pracownicy biurowi marzą o tym, by uporządkować swoje służbowe sprawy: posprzątać biurko czy posegregować dokumenty. Jak mówi Beata Uytenbogaardt, szefowa polskiego oddziału IBT, na ogół doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w osiągnięciu większej efektywności przeszkadzają im złe nawyki. "Takie jak na przykład odkładanie spraw na później i wieczny chaos" - mówi.
Chaos zmęczył 28-letnią Marię Jachurską, pracownicę wydawnictwa z Warszawy, i dlatego obiecała sobie, że zrobi porządek z telefonami. "Mam już dość gorączkowych poszukiwań numeru do klienta i przerzucania stert papierów. Zamierzam przepisać wszystkie telefony do jednego pliku i na bieżąco uzupełniać bazę" - deklaruje. Z kolei 38-letnia Zuzanna Kwiatkowska, menedżerka w korporacji, przyrzekła sobie, że przejrzy skrzynkę mailową i regularnie będzie wyrzucać z niej niepotrzebne wiadomości.
Ale obietnice biurowe nie dotyczą tylko porządków. Ankietowani przez IBT mówili często o dobrym wykorzystaniu czasu. "Żona w żartach postawiła mi ultimatum: albo wracam o cywilizowanych porach, albo wystawi mi walizki za drzwi. Zamierzam wychodzić wcześniej z pracy" - deklaruje 41-letni Tomasz Jędrzejko, dyrektor kreatywny w agencji reklamowej.
Czy uda się dotrzymać tych postanowień? "Jedynie w niewielu przypadkach. Jeśli ktoś do tej pory dobrze funkcjonował w bałaganie, to szybko zabraknie mu zapału do sprzątania" - wyjaśnia psycholog pracy Elżbieta Sołtys. Jej zdaniem w noworocznym zapale wytrwają tylko ci, którzy wierzą, że zmiany były konieczne. "Trzeba sobie jasno powiedzieć, co zyskamy, dotrzymując słowa. Może dostaniemy premię albo będziemy więcej czasu spędzać z rodziną? A to już gra warta świeczki."