Żeby uszyć spódnicę, najpierw trzeba było pofarbować pieluchę. W tym celu brało się największy w domu garnek do rosołu, rozrabiało w nim farbę i gotowało pieluchę. Kiedy przygotowany w ten sposób materiał wysechł, zszywało się go, marszczyło na gumce i spódnica była gotowa. W podobny sposób można było zrobić sobie szal.

Reklama

Broszki z modeliny, naszyjniki z makaronu, podarte rajstopy wskrzeszane do ponownego życia w punkcie repasacji - bez tych alternatywnych środków życie w PRL byłoby niemal niemożliwe. Każda rodzina gromadziła powszechnie znane i własne sposoby na godne przetrwanie w warunkach permanentnego deficytu. Jeden z mało znanych sposobów pozwalał na przykład samodzielnie zaszywać oczka w rajstopach - zamiast nici można było użyć włosa - od blondynki albo od brunetki w zależności od koloru rajstop.

Jakie sposoby wykorzystywano w waszych domach? Jakie macie wspomnienia związane z zaradnym przeżywaniem lat, w których do ubrania nie można było kupić niemal niczego? Czekamy na wasze opowieści. Przesyłajcie je e-mailem na adres spoleczenstwo@dziennik.pl.





p