Jak wyglądały ostatnie chwile życia największego obok Hitlera tyrana epoki nowożytnej, człowieka-kata, sowieckiego bożka, który budził podziw, ale i irracjonalny strach? Biograf Józefa Stalina Dmitrij Wołkogonow uważa, że najlepsze świadectwo agonii 74-letniego satrapy pozostawiła jego córka Swietłana Alliłujewa: "W którymś momencie - nie wiem, czy rzeczywiście, ale tak się wydawało - otworzył nagle oczy i powiódł wzrokiem po stojących dookoła. Było to przerażające spojrzenie, na poły bezmyślne, na poły gniewne i przepełnione strachem przed śmiercią i przed nieznanymi twarzami pochylonych nad nim lekarzy. Spojrzeniem tym wodził po wszystkich przez kilka długich sekund. I nagle - było to niepojęte i straszne, do tej pory nie rozumiem, ale nie mogę zapomnieć tej chwili - uniósł sprawną lewą rękę i ni to wskazał gdzieś w górę, ni to pogroził nam wszystkim. Gest był niezrozumiały, ale groźny, i nie wiadomo, do kogo się odnosił. W następnym momencie dusza, uczyniwszy ostatni wysiłek, wyrwała się z ciała". Był ranek 5 marca 1953 roku. Zabalsamowane zwłoki 9 marca spoczęły w mauzoleum Lenina.

Reklama

"Bardzo was kochał, moje dzieci"

Polscy komuniści zadali sobie wiele trudu, żeby uczcić zgon sowieckiego generalissimusa. W oficjalnym komunikacie najwyższych władz PRL-u ogłoszono: "Drodzy Towarzysze i Przyjaciele. Łączymy się w bólu i żałobie z powodu zgonu ukochanego naszego Wodza i Nauczyciela, natchnionego Kontynuatora nieśmiertelnej nauki Marksa, Engelsa i Lenina, genialnego Budowniczego komunizmu, niezłomnego Chorążego światowego obozu pokoju, Wielkiego Przyjaciela narodu polskiego, któremu masy pracujące Polski zawdzięczają swe wyzwolenie z jarzma niewoli narodowej i społecznej. Nieśmiertelne życie i dzieło Towarzysza Stalina będzie dla narodu polskiego natchnieniem i gwiazdą przewodnią w codziennej walce o zbudowanie nowego socjalistycznego ustroju, będzie sztandarem w walce o zwycięstwo idei pokoju, postępu i wolności wszystkich pracujących na całym świecie".

Ten sam ton miały niezliczone publikacje w prasie uzależnionej od reżimu, pełne poruszających nekrologów, hymnów pochwalnych, zobowiązań podejmowanych ku czci Stalina, okraszonych nagłówkami w stylu: "Przestało bić serce wodza ludzkości - Wielkiego Stalina". W "Nowych Drogach" obiecywano: "Masy pracujące Polski ślubują, że pod wodzą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i wiernego ucznia Stalina - towarzysza Bolesława Bieruta - jeszcze twardszy będzie nasz krok ku dalszym zwycięstwom, że jeszcze żarliwsza będzie nasza codzienna praca, jeszcze mocniejsza walka o pokój, jeszcze głębsza miłość do naszej ojczyzny, jeszcze większa troska o jej siłę ochronną, o umacnianie niepodległości, że jeszcze większa będzie nasza czujność wobec wrogów i jeszcze pełniejsza jedność narodu w walce o pokój i socjalizm, w walce, której natchnieniem będzie nieśmiertelne imię Wielkiego Stalina". "Trybuna Ludu" wydrukowała artykuł, w którym stary nauczyciel pouczał dzieci: "Stalin bardzo was kochał, moje dzieci. Stalin całe swoje życie poświęcił dla waszego i wszystkich dzieci szczęścia. Stalin odszedł od nas. To bardzo, bardzo źle. Stalin był wielkim i dobrym nauczycielem. Wychowywał wielu, wielu uczniów, którzy nazywają się komunistami i należą do Partii. Oni pracują i walczą nadal, tak jak im kazał Stalin, żeby wszystkim dzieciom było dobrze na świecie. Oni na pewno zwyciężą. Tego nauczył ich Stalin".

Uchwałą Rady Państwa z 7 marca zmieniono nazwę Katowic na Stalinogród, a województwa katowickiego na stalinogrodzkie. Imieniem Stalina ochrzczono wznoszony w Warszawie Pałac Kultury i Nauki - dla uczczenia pamięci Wielkiego Wodza i Nauczyciela mas pracujących i Jego wiekopomnych zasług dla Polski. Na placu przed gmachem miał stanąć pomnik "chorążego światowego pokoju".

W Polsce i innych krajach "demokracji ludowej" w dniu pogrzebu, który się odbył 9 marca w Moskwie, odezwały się syreny i armaty, przerwano pracę. Franciszek Jóźwiak, członek Rady Państwa obwieścił: "W Moskwie na Placu Czerwonym pochyliły się dziś kirem okryte czerwone sztandary nad trumną największego geniusza naszych czasów, człowieka najbardziej ukochanego przez wszystkich prostych ludzi na świecie".

Zobacz całą kolekcję "Historia PRL" na LITERIA.pl i daj się porwać pasjonującym opowieściom >>>

Reklama

Słońce żałobną chorągwią

Usilnie indoktrynowanemu społeczeństwu polskiemu aparat władzy podpowiadał, jak należy uczcić śmierć Stalina i prześcigał się w organizowaniu odpowiednich uroczystości. We wszystkich placówkach państwowych - od przedszkoli po największe fabryki - organizowano wiece żałobne, na których w tonie histeryczno-propagandowym przypominano wkład zmarłego w rozwój ludzkości. Podobnie jak noty prasowe, wiece te zdominowały przemilczenia i kłamstwa, zgodnie z tym, co zauważył Aleksander Sołżenicyn - że w sowieckim komunizmie obowiązują dwie płaszczyzny interpretacji wydarzeń: albo się je przemilcza, albo przekłamuje. Obowiązywało więc milczenie o milionach ludzi zakatowanych przez komunistycznych oprawców z rozkazu Stalina, milczenie o sojuszu z Adolfem Hitlerem, który stał się uwerturą do późniejszego podboju Europy Wschodniej. Milczano o zbrodni katyńskiej, o deportacjach tysięcy Polaków do łagrów Syberii i Kazachstanu, o zajadłym zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego i opozycji politycznej, o niszczeniu tradycyjnej polskiej kultury. Serwowano za to cytowane już kłamstwa: o dobroci i promiennym uśmiechu genialnego przywódcy, miłości do dzieci, sympatii do Polski…

Co gorsza, do apoteozy radzieckiego przywódcy przyłączały się również niektóre osoby cieszące się powszechnym autorytetem, ludzie kultury, wybitni artyści. Pracownicy Domu Słowa Polskiego skupieni pod transparentem z hasłem Wieczysta chwała Józefowi Stalinowi wyzwolicielowi narodu polskiego uczcili pamięć satrapy pięcioma minutami ciszy. Konstanty Ildefons Gałczyński wołał w pełnym rozpaczy poemacie:

Do pół masztu zawieszona flaga
flagą wiatr przedwiosenny targa.
To nie wiatr, to szloch na wszystkich
Kontynentach i archipelagach.
Umarł Stalin.
Jakby nagły grad zboża pogiął,
Jakby w biały dzień noc w okno.
Dzisiaj słońce jest żałobną chorągwią
Umarł Stalin.







Pociąg historii bez lokomotywy

Naturalnie były i zgoła odmienne opinie i reakcje. Jak pisał emigracyjny rosyjski historyk, ci, którzy zawdzięczali Stalinowi karierę, myśleli z lękiem o przyszłości. Inni w duchu radowali się, że "lokomotywa historii" odjeżdża w niebyt lub zwyczajnie snuli nadzieje na lepszą przyszłość. Tymczasem nadal za otwarte krytykowanie "Wielkiego Przyjaciela narodu polskiego" lub nawet zwyczajną odmowę zaangażowania się w uroczystości żałobne po jego śmierci można było słono zapłacić. "Tygodnik Powszechny", którego redakcja nie zgodziła się na opublikowanie narzuconego jej odgórnie pochwalnego trenu na rzecz zbrodniczego komunistycznego przywódcy, został zamknięty, a po pewnym czasie otwarty pod egidą ugodowego Stowarzyszenia "Pax". Mimo wszystko duch krytycyzmu i zdrowego humoru nie zginął wraz ze Stalinem. Nawet Maria Dąbrowska, autorka "Dzienników", pisała o samorodnej twórczości wychodkowej kwitnącej po śmierci sowieckiego dyktatora:

Polaku, sraj spokojnie, czuwa nad tobą wielki Stalin

lub:

Sraj na trumnę Lenina
sraj na trumnę Stalina
sraj na cały ten rząd pieski
ale nie sraj na te deski.


Fascynującą kolekcję o czasach PRL-u znajdziesz w sklepie LITERIA.pl >>>