Daniel Walczak: Czy dla kierowcy przyzwyczajonego do jazdy po prawej stronie drogi wjechanie do kraju, gdzie obowiązuje ruch lewostronny, to duży stres?
Jacek Lech: Nie tylko stres, ale konieczność nauczenia się od nowa zasad prowadzenia auta. Nagle wszystko jest na odwrót, samochód jest niedostosowany, bo siedzi się inaczej względem drogi, przed każdym rondem czy skrzyżowaniem trzeba się zastanawiać, kto ma pierwszeństwo.
Ale przecież kierowca już umie jeździć?
W innych warunkach. Teraz musi się szybko nauczyć wszystkiego od nowa. A na dodatek szybko się męczy, bo kontrolowanie sytuacji wokół siebie wymaga od niego o wiele więcej wysiłku. Do tego musi cały czas zwalczać swoje dotychczasowe nawyki - jeśli o tym zapomni, to np. zjeżdżając ze skrzyżowania, wjedzie na niewłaściwą stronę drogi. Zmęczony i zestresowany kierowca ulega tzw. regresowi.
To znaczy?
Przykład: ludzie biegle posługujący się np. językiem angielskim przebywający w obcym kraju w emocjonalnej kłótni zaczną nagle wtrącać polskie przekleństwa, słowa. A to dlatego, że w stresie wracamy do wyuczonych schematów zachowań. I kierowca pojedzie tak, jakby jechał u siebie, w swoim kraju.
Czyli kierowca - Polak, który pojechał pod prąd i spowodował wypadek w Wielkiej Brytanii, mógł być po prostu zmęczony? I dlatego zawrócił?
Tak, a do tego zestresowany. Jeśli ktoś musi jechać w tak odmiennych dla niego warunkach, powinien o wiele częściej robić przerwy, np. co 100 kilometrów. A nowe zasady jazdy opanuje dopiero po wielu godzinach jazdy, przejechaniu setek kilometrów.