Tak jak i w Warszawie w londyńskiej księgarni będzie bar, książki i dużo kultury. "Oprócz standardowej przestrzeni przeznaczonej na książki i kawiarnię, w piwnicy planujemy część galeryjno-projektową. A jeśli wszystkie plany wypalą, będzie też ogród ze szklanym dachem, żeby jak najbardziej wykorzystać <londyńskie słońce>" - opowiada Tomasz Brzozowski, właściciel i twórca "Czułego Barbarzyńcy".

Reklama

Księgarnia ulokuje się na spokojnej i pełnej kwiatów uliczce przy Shepherd's Bush w dzielnicy Hammersmith. W okolicy pełno jest starych tawern i angielskich pubów, białych domów o niskiej zabudowie i zieleni. Niedaleko są też stacje metra Hammersmith i Shepherd's Bush, a także kolejka miejska. "To okolica idealna. Pasujemy do tego klimatu" - cieszy się Brzozowski.

>>>Brytyjczycy zakochali się w polskim kinie

Londyński "Czuły" przejmuje lokal po jednej z najstarszych i najlepiej zaopatrzonych księgarni polonijnych "Orbis", która działa na brytyjskim rynku od połowy lat 40. "Orbis" był kiedyś na obczyźnie synonimem wolności. Wydawano tu książki po polsku i angielsku. Właściciele przerzucali też do kraju wydawnictwa, które były zabronione przez komunistyczny rząd. Teraz właściciel starej księgarni, 78-letni Jerzy Kulczycki, uznał, że nadeszła pora na zmianę pokoleń.

"Cieszę się, że &lt;Orbis&gt; nie zniknie z mapy Londynu, bo to znana i rozpoznawalna marka. Mam nadzieję, że część naszej tradycji, np. sprzedaż wydawnictw czeskich czy słowackich, pozostanie. A co do reszty ufam <Czułemu> bezgranicznie" - mówi księgarz.

>>>Zwiedź Londyn śladami "Misia"

Czuły Barbarzyńca zachowa swoją polską nazwę. Ale na szyldzie pojawią się też jej czeska i angielska wersja, czyli "Tender Barbarian" oraz "Nezny Barbar". Także dlatego, że księgarnia chce przyciągać nie tylko Polaków, ale całą londyńską scenę literacką.

Reklama

"Każdy, kto lubi dobrą książkę znajdzie u nas coś dla siebie. Zatrzymamy wcześniejszy profil, czyli pozycje naukowe i historyczne, ale też rozwiniemy księgozbiór o dobrą literaturę piękną, po polsku i po angielsku. Na tutejszym rynku nie ma tak wielu księgarń, które nastawiałyby się na literaturę europejską - francuską, rosyjską, czeską. I tym chcemy się wyróżniać" - mówi Brzozowski.

>>>Emigranci wolą czytać po polsku

Dlaczego na kolejny przystanek rozwoju "Czułego" wybrano Londyn? Właściciel warszawskiej kluboksięgarni nie ma wątpliwości, że to tutaj jest teraz centrum europejskiej kultury. "I niech się nawet na mnie obrazi Berlin i Paryż, ale ani niemieckie pieniądze, ani francuska bufonada nie zapewnią tej energii i dynamiki, jaką można znaleźć w Londynie. Poza tym mimo że jest kipiącym miastem, Londyn zachował jednak ludzkie wymiary. Ta spokojna okolica jest tego przykładem" - mówi Brzozowski.

Obydwaj księgarze nie wątpią w sukces projektu. "Młodzi ludzie z Polski, z którymi czasem rozmawiam, znają <Czułego> i mówią, że będą tu przychodzić. To najważniejsze, że to miejsce będzie żyło dalej, zgodnie z jego tradycją" - mówi Jerzy Kulczycki.

Na razie projekt jest jest jeszcze w fazie remontowej. "Zamiast metafizyki mamy więc czystą fizykę" - śmieje się Tomasz Brzozowski i już planuje kolejną wywózkę gruzu z podziemi lokalu. Otwarcie londyńskiego "Czułego" już we wrześniu.