Ustawa, która reguluje stosunki władz i polskich muzułmanów ma już ponad 70 lat. Znaleźć w niej można takie archaiczne zapisy, jak ten, który stanowi, że "siedzibą muftiego jest Wilno", a nadzór nad jego wyborem ma wojewoda wileński.

Reklama

Niedługo ma się to zmienić. Jak informuje tvp.info, trwają już spotkania przedstawicieli MSWiA oraz Muzułmańskiego Związku Religijnego. To MZR poszedł do resortu z własnym projektem. Co się znajdzie w nowej ustawie, a co z niej wypadnie?

Ma tam nie być zapisu o tym, że "podczas nabożeństwa w piątki każdego tygodnia oraz w dnie uroczystych świąt duchowni muzułmańscy odmawiać będą modlitwy za pomyślność Rzeczypospolitej i Jej Prezydenta".

Czy ma to związek z Lechem Kaczyńskim? W środowisku muzułmańskim można było usłyszeć, że prezydent nierówno traktuje świat muzułmańsko-arabski i Żydów. "Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą odności te plany personalnie, ale tak z pewnością nie jest" - mówi DZIENNIKOWI znawca islamu prof. Janusz Danecki. Podkreśla też, że prawne usankcjonowanie modlitwy za rządzących to rzadka rzecz w świecie islamu. A rzecznik Związku, Musa Czachorowski, podkreśla, że chodzi po prostu o oddzielenie państwa od religii.

Reklama

Ale w innych kwestiach imamowie chcą wejść na teren administracji, podobnie jak księża. MZR chce bowiem, by mieli prawo udzielania ślubów wiążących prawnie. Polscy muzułmanie chcą też prawnych regulacji odnośnie dni wolnych w święta religijne. Chcieliby także nadawać certyfikaty rzeźniom, że ich mięso jest "halal", czyli pochodzi z rytualnego uboju. Rozmowy dotyczą również nauczania religii i umieszczania oceny na świadectwie szkolnym.

Całkiem możliwe, że muzułmanie wywalczą też imamat polowy w polskim wojsku. Był on zapisany w ustawie z 1936 roku. Ale MSWiA jest raczej przeciwne. Oznaczałoby to wciągnięcie muzułmańskich duchownych na etat państwa, w przypadku kiedy w polskim wojsku muzułmanów można pewnie policzyć na palcach jednej ręki.

"Muzułmanów przybywa, zarówno wśród rdzennych Polaków, jak i imigrantów. Nasilają się też kontakty armii ze światem islamu" - tłumaczy Czachorowski. Przypomina też, że imam był przy wojsku polskim aż do końca II wojny światowej.