>>>Kotlina Kłodzka cała pod wodą

ŁUKASZ ANTKIEWICZ: Dlaczego to właśnie w Kotlinie Kłodzkiej doszło do tak potężnej powodzi?
PROF. WŁODZIMIERZ CZAMARA*: Znaczenie miało szczególne położenie geograficzne. Kotliny to tereny, gdzie zazwyczaj występują duże opady deszczu. Woda trudno wsiąka w skalne podłoże, dodatkowo spływa też z gór, nawet drzewa nie są w stanie jej zatrzymać, bo rosną zbyt rzadko. Przy odpowiednim układzie frontów burzowych, z chmur mogą powstawać prawdziwe ulewy. Tak właśnie wydarzyło się w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie w ciągu doby spadła rekordowa ilość wody - 120 litrów na metr kwadratowy.

Deszcz padał też w sąsiedniej Kotlinie Jeleniogórskiej. Jednak tam mieszkańcy nie mieli problemu z powodzią.
To dlatego, że mieli lepsze zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Jeszcze przed drugą wojną światową wybudowano tam specjalne, duże zbiorniki przeciwpowodziowe. Gdy woda przestaje mieścić się w korycie rzeki, to automatycznie zaczyna się w nich gromadzić. Przed 1997 rokiem te zbiorniki były zaniedbane, ale po pamiętnej powodzi unowocześniono je. Udrożniono ich przepustowość, teraz świetnie spełniają swoją rolę.


Czy takie zbiorniki uchroniłby Kotlinę Kłodzką?
Oczywiście. Na pewno nie doszłoby do tak tragicznej sytuacji, jaką mamy tam teraz. Przed wodą uchroniłoby się na pewno Kłodzko. Zresztą na tym terenie od lat planuje się budowę kilku zbiorników. Niestety dotąd powstały tylko plany na papierze. Władze nie powinny już dłużej zwlekać z budową.

*Prof. Władysław Czamara jest hydrologiem z Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu









Reklama