Muzeum powstanie do marca 2012 r. za ponad 250 mln zł. Zostanie wzniesione w samym sercu dawnej żydowskiej dzielnicy. Jego siedzibą będzie nowoczesny budynek z pękniętą elewacją - to symbol przejścia narodu wybranego przez Morze Czerwone. Autorami projektu są fińscy architekci Rainer Mahlamaeki i Ilmari Lahdelma.

Reklama

Ekspozycja zostanie podzielona na kilka części - od pojawienia się Żydów w Polsce w XI w. do czasów współczesnych. Największą atrakcją będzie odtworzony fragment stołecznej ulicy Nalewki w jej przedwojennym wyglądzie - z fasadami domów, sklepikami i kawiarniami.

GRZEGORZ RZECZKOWSKI: Po co budować żydowskie muzeum w kraju, w którym żyje tak niewiele osób żydowskiego pochodzenia?
JAN GEBERT*: Bo Polska to kraj, który od końca XV w. był centrum żydowskiego świata, w którym jeszcze 70 lat temu co dziesiąty obywatel był Żydem, a Warszawa po Nowym Jorku była największym żydowskim miastem. Muzeum ma opowiadać o świecie, który zginął. Niezwykle ważne jest, by o tym przypomnieć, bo pamięć o nim jest coraz słabsza.

To będzie pomnik żydowskiej kultury?
Mam nadzieję, że nie. Bo pomnik stawia się ku czci poległych lub dla upamiętnienia sławnych ludzi. Muzeum ma łączyć przeszłość z teraźniejszością. Z tego, co wiem, zarząd placówki właśnie to robi, organizując obchody żydowskich świąt, wykłady czy też koncerty jazzowe. Bardziej obawiam się, że muzeum stanie się czymś w rodzaju skansenu, do którego będą przyjeżdżać głównie wycieczki.

Muzeum wskrzesi przeszłość, pokaże m.in. opisywane przez Isaaca Bashevisa Singera Nalewki, które były centrum życia warszawskich Żydów. Jakie to ma znacznie dla takich osób jak pan, młodych Polaków żydowskiego pochodzenia?
Szczerze? Niewielkie. To przede wszystkim będzie muzeum o polskich Żydach, a nie dla polskich Żydów. My, młodzi przedstawiciele tej społeczności, wiedzę o swych korzeniach czerpiemy z innych źródeł: z książek, rozmów z rabinami, odwiedzin starych cmentarzy czy synagog lub z wyjazdów do Izraela. Muzeum będzie elementarzem, który większość z nas dawno przerobiła. To będzie instytucja odwiedzana głównie przez Polaków i Żydów zza granicy, którzy nie znają kultury polskich Żydów.

Ale wśród młodych Polaków sporo jest takich, którzy o żydowskim pochodzeniu dowiedzieli się niedawno i dopiero poznają swoje korzenie. Gdzie indziej skierują pierwsze kroki, jeśli nie do tego muzeum?
Pewnie tak się stanie, ale osobiście wolałbym, żeby najpierw poszli porozmawiać z rabinem. Ale mimo różnych wątpliwości to fantastyczna sprawa, że taka instytucja powstanie. Dla nas ogromne znaczenie ma sam fakt, że to przede wszystkim Polacy inwestują naprawdę duże pieniądze w muzeum Żydów. Nie wiem, czy jakakolwiek podobnej wielkości placówka w kraju będzie dysponować większym budżetem. Do tego powstaje ona w państwie, którego 98 procent obywateli to rdzenni Polacy i katolicy. To wspaniałe, wręcz fenomenalne.

*Jan Gebert ma 29 lat, działacz żydowskich organizacji, do niedawna doradca zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich