KATARZYNA ŚWIERCZYŃSKA: Czy wątpliwości uczniów, którzy kwestionują oceny matur, nie powinni rozstrzygać niezależni eksperci? Teraz pracownicy okręgowych komisji wolą, żeby racja była po stronie ich egzaminatorów.

KRZYSZTOF KONARZEWSKI*: OKE jest niezależna. Przecież z punktu widzenia OKE egzaminatorzy to ludzie z zewnątrz, nauczyciele zatrudnieni na chwilę do konkretnego zadania. Jeżeli młodzi ludzie stwierdzają, że nie doliczono im jakichś punktów, to mają prawo poprosić o zmianę. Jeżeli brak punktów jest ewidentną pomyłkę, to pracownik OKE bez żadnych oporów ma wprowadzić korektę. A przynajmniej powinien to zrobić.

Reklama

No właśnie, powinien. Ale historia Jakuba Krupy pokazuje, że niekoniecznie to robi.

Znam ludzką naturę i nie wykluczam podobnych sytuacji. Mam nadzieję, że są to przypadki bardzo rzadkie. Jednak na wszelki wypadek wysyłam pismo do kolegów, dyrektorów OKE, z prośbą o poinformowanie swojego personelu, by się nie identyfikował z komisją do tego stopnia, by wmawiać młodym ludziom, że egzaminator jest nieomylny. Jeśli pomyłka jest ewidentna i uczeń zgłasza roszczenie do wyższej instancji, jaką jest właśnie OKE, to trzeba je zaspokoić i kropka. Ja jednak chcę zwrócić uwagę, że maturzyści, którzy mają jakiekolwiek pretensje, są w zdecydowanej mniejszości. Przecież egzamin zdaje 430 tys. młodych ludzi. Skargi na błędy egzaminatorów to jednostkowe przypadki. Proszę też dzielić przez dwa opowieści młodych ludzi, którzy wychodzą z OKE po obejrzeniu swojej pracy. Bo oni są stronniczy i to nie dlatego, że celowo chcą wprowadzić kogoś w błąd. Ale człowiek, który walczy o wysoką stawkę, nie słyszy tego, co się do niego mówi, tylko to, co sam chciałby usłyszeć. Podkreślam: w komisjach egzaminacyjnych pracują dobrzy nauczyciele, a dobry nauczyciel zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro ucznia.

Reklama

Może jednak należałoby zmienić dotychczasowy system oceniania pracy egzaminatorów?

Tam, gdzie pracę wykonują ludzie, dobrze pomyślana kontrola jest potrzebna. Obecnie istnieje stanowisko tzw. weryfikatora, czyli doświadczonego egzaminatora, który kontroluje pracę egzaminatorów w swoim zespole i odsyła do poprawek rzeczy, które wydają mu się nieprawidłowo ocenione. Ja chciałbym wprowadzić system, który działałby bardziej automatycznie. Myślę o rozwiązaniu, które mogłoby funkcjonować już w przyszłym roku. Jakaś pula prac, około 20 proc., byłaby sprawdzana dwa razy. Kruczek polegałby na tym, że egzaminator, który sprawdza po raz drugi, nie wiedziałby, że ta praca została już przez kogoś oceniona. Jeśli rozbieżności w obydwu ocenach przekroczyłyby jakiś ustalony pułap, miałbym czytelny sygnał, że coś jest nie tak, że te oceny są niewiarygodne.

Nowa matura miała być przede wszystkim sprawiedliwa i obiektywna. Wczoraj eksperci podważyli obiektywizm oceniania egzaminu.

Reklama

Nie zgadzam się z tą krytyką. Uczciwość, rzetelność i obiektywizm to cechy, które nowa matura ucieleśnia w o wiele większym stopniu niż egzamin w starej wersji. Nie przeczę, wiele rzeczy trzeba jeszcze poprawić. Część zmian już wprowadziliśmy, ale proszę dać mi trochę więcej czasu. Jestem dyrektorem CKE niespełna pół roku. Porozmawiajmy za kolejne pół i wtedy będzie mogła mnie pani rozliczyć, sprawdzić, czy dobrze zdałem swój egzamin.

*prof. Krzysztof Konarzewski, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej