To kolejna decyzja, jaką gabinet Tuska podejmuje w starciu z prezydentem. Lech Kaczyński uważa bowiem, że w sytuacji gdy Polska poniosła tak dużą ofiarę w sojuszu z Amerykanami, nie warto pospiesznie porzucać tej misji. Prezydencki minister Michał Kamiński już w niedzielę zapowiadał, że nie sądzi, by prezydent Kaczyński podpisał wniosek mówiący o wakacyjnym czy wczesnojesiennym terminie ewakuacji. To z kolei groziło klinczem i koniecznością wycofania polskich wojsk natychmiast, z końcem grudnia, kiedy upływa obecny mandat.

Reklama

Dlatego wczoraj minister obrony narodowej i szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego próbowali w czasie kilkugodzinnych rozmów znaleźć kompromis. I jak stwierdzili obaj po spotkaniu, jest on "blisko". Szef MON zamiast wcześniej rozważanego wariantu wycofania polskich wojsk już w pierwszej połowie przyszłego roku, zaproponował datę 31 października. "Przesunięcie ostatecznej daty wyjścia z Iraku jest ważnym gestem politycznym w stosunku do pana prezydenta oraz naszych sojuszników, zwłaszcza sojusznika amerykańskiego" - wyjaśniał szef MON.

Władysław Stasiak zapewniał z kolei, że ani on, ani prezydent nie jest zwolennikiem stawiania kogokolwiek pod ścianą: "Nie jest naszą intencją kłócenie się" - deklarował szef prezydenckiego BBN. A o spotkaniu mówił: "To krok w dobrym kierunku. Zaraz jednak dodawał, że nie do niego należy ostateczna decyzja o terminie wyjścia z Iraku".

Klich przekazał Stasiakowi szczegółowe plany na temat technicznych i politycznych warunków wycofania polskich wojsk. "To ewidentnie pana Stasiaka uspokoiło" - komentował szef MON reakcję rozmówcy. Szef BBN otrzymał też zapewnienie, że harmonogram operacji uzgadniano na szczeblu międzynarodowym, z partnerami Polski w koalicji w Iraku.

Reklama

Tak długą i głośną debatę w tej sprawie pomiędzy prezydentem a premierem skrytykował wczoraj były wiceminister obrony Janusz Zemke. "Ona nie powinna toczyć się publicznie" - uważa poseł Lewicy i Demokratów. Zemke wyraźnie opowiedział się po stronie Kaczyńskiego: "Byłoby fatalnie, gdyby prezydent o terminie wyjścia polskich żołnierzy z Iraku dowiadywał się z prasy" - mówił.

Polski kontyngent wojskowy stacjonuje w Iraku od 2003 roku, obecna, już dziewiąta zmiana, liczy 900 żołnierzy. Polska dowodzi wielonarodową dywizją centrum-południe, w której skład wchodzą obecnie kontyngenty z dziewięciu państw.

O wyjściu naszych wojsk z Iraku, mówi też w rozmowie z DZIENNIKIEM generał Roman Polko: "Technicznie byłoby to możliwe w dwa tygodnie. Można przecież zapakować żołnierzy w samoloty pasażerskie i zostawić wszystkich z problemami. Ale to byłaby ucieczka. My musimy zachować styl, odpowiedzialność i wiarygodność".

Przeczytaj cały wywiad z generałem Romanem Polko>>>>>>>>>