Z danych policji wynika, że tylko do kwietnia 2010 roku nieletni popełnili już ponad 40 tys. przestępstw. To połowa przestępstw z całego ubiegłego roku.

Doganiają dorosłych

Domeną młodocianych są rozboje. W pierwszych czterech miesiącach tego roku nieletni dokonali ich już 5,7 tys. To niemal o połowę więcej niż w tym samym okresie 2009 r. – Młodzi przestępcy bardzo szybko doganiają dorosłych. Mają na sumieniu już połowę wszystkich rozbojów z tego roku – mówi nam jeden z policjantów pracujących w komendzie głównej.

To niejedyne przerażające dane. Groźnie wygląda też kolejna z policyjnych rubryk obejmująca gwałty. Spośród blisko 700 sprawców prawie połowę stanowią mężczyźni poniżej 17. roku życia. Dla porównania – w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich trzech lat przed sądami stanęło 229 młodych gwałcicieli.

Reklama

Nieletni biorą też obecnie udział w co trzeciej bójce i pobiciu, jak określa to policyjna statystyka. – Ten rok będzie rekordowy pod względem przestępczości nieletnich – mówi nasz rozmówca z KGP. – Już rok 2009 był wyjątkowo zły. Nieletni popełnili wtedy o 10 tys. przestępstw więcej niż rok wcześniej – precyzuje Grażyna Puchalska z biura prasowego Komendy Głównej Policji.

Na przestępczą drogę coraz częściej schodzą dzieci. – Do naszych statystyk trafiają osoby, które nie ukończyły 13. roku życia, a mają już na koncie kradzieże i rozboje – przyznaje podkomisarz Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

...czytaj dalej

Reklama



Dziewczyny są brutalne

Sprawcami brutalnych przestępstw coraz częściej są dziewczyny. Ledwie kilka dni temu w Lublinie do szpitala trafiła 15-latka brutalnie pobita przez koleżankę. – Większa agresja dziewczyn to efekt zmian związanych ze źle pojmowaną emancypacją. Agresja okazała się wyrazem usamodzielnienia się dziewcząt i wyrwania się z ostrzejszych norm społecznych, które je do tej pory obowiązywały – mówi psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński.

Policjanci, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że wzrost przestępczości wśród młodych to efekt coraz większego przyzwolenia społecznego na agresywne zachowania dzieci.

Funkcjonariusze twierdzą, że wśród młodzieży panuje swoista moda na bandytyzm. – Mateusz N., który zasztyletował w lutym policjanta, miał niespełna 18 lat i był już bandziorem z bogatą kartoteką – przypomina nasz rozmówca. Jednak hasło JP (j... policję) mają na ustach także dzieci z tzw. dobrych domów. Koszulki czy czapki z emblematem JP robią furorę, dzieciaki noszą je nawet do szkoły, bo dorośli nie wiedzą, o co chodzi. – Rodzice orientują się, że coś jest nie tak, kiedy widzą swoje dziecko w kajdankach na rękach – mówi „DGP” policjant z warszawskiego Żoliborza zajmujący się przestępczością nieletnich.

Dlatego zdaniem kryminologa prof. Brunona Hołysta jedyną możliwą reakcją jest zasada „zero tolerancji”, czyli reagowanie na najmniejsze przejawy naruszania norm społecznych – od śmiecenia na ulicy po bójki. Jeśli nie, ostrzega Aleksander Nalaskowski, dziekan wydziału nauk pedagogicznych UMK, niechybnie czeka nas model meksykański, czyli wojny młodocianych gangów.