Jest człowiekiem, w którego niesamowite opowieści uwierzył kiedyś Andrzej Lepper. I wywołał burzę, bo na podstawie jego historyjek przewodniczący Samoobrony oskarżył z trybuny sejmowej polityków Platformy i SLD o przyjmowanie łapówek. G. opowiedział mu też wstrząsające historie o tym, jak afgańscy talibowie przylecieli do Klewek i tam zdobyli bakterie wąglika. Na tym nie koniec. Weług byłego kompana Leppera, polscy politycy mieli szmuglować z Afganistanu narkotyki!

Dwa lata temu G. skazany został na 3,5 roku więzienia. Za wyłudzenia, fałszowanie dokumentów i podszywanie się pod inne osoby. Na przykład za zabitego w Iraku dziennikarza Waldemara Milewicza. Rok temu sąd uchylił wyrok w tej sprawie, bo dopatrzył się uchybień. Proces został wznowiony.

G. był wcześniej kontrolerem PKS, zootechnikiem i zarządcą gospodarstwa rolnego. Każda firma, w której pracował, straciła na jego działalności dużo pieniądzy. Przez kilka lat krążył po Polsce, pozostawiając po sobie niespłacone długi. Poza tym szukał ludzi, którzy uwierzyliby w jego opowieści.

W 2001 roku odkrył Andrzeja Leppera. Lider Samoobrony tak się przejął jego opowieściami, że chciał przekazać ambasadzie USA dokumenty związane z terrorystami oraz "doświadczeniami na bydlętach w Klewkach".