Biuro Spraw Wewnętrznych - taka policja w policji - ma ręce pełne roboty. Pracuje tam 340 osób, a wkrótce będzie dwa razy więcej. Policjanci nie nadążają z robotą, a komendant główny policji Marek Bieńkowski domaga się jak najszybszego oczyszczenia mundurowych szeregów. BSW ma przeprowadzać nawet 500 prowokacji rocznie.
Po co te prowokacje? To często jedyny sposób na złapanie przestępcy. A za co wpadają? Najczęściej za łapownictwo, jak na przykład kilku funkcjonariuszy zamieszanych w aferę w komendzie stołecznej. Brali kasę za... przyjęcie do policji. Kosztowało to nawet 15 tys. złotych.
Ostatnio za kratki trafili też policjanci z Centralnego Biura Śledczego i wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw. Za to, że sprzedawali tajne informacje prywatnemu detektywowi.
Czy te alarmujące statystyki znaczą, że przybywa przestępców w mundurach? Wiceszef MSWiA Władysław Stasiak uspokaja: "BSW lepiej pracuje i wykrywa więcej przypadków łamania prawa przez policjantów. Ale tych przestępstw jest ciągle tyle samo".