Słowacy nie mają litości. Szpital w Żylinie wyciągnął już od 50-latka ponad 2 tysiące złotych. Teraz Polak czeka na rachunek od pogotowia ratunkowego, które przewiozło go do szpitala śmigłowcem. Jeśli nie miał Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, będzie musiał zapłacić nawet kilka tysięcy złotych.
Polak przeżył tylko dzięki szybkiej pomocy przechodzących obok turystów. Wezwali pogotowie, które śmigłowcem przewiozło go do szpitala. Był poparzony i w szoku. Na własną prośbę opuścił już jednak szpital i jest w drodze do Polski.
To pierwszy przypadek, gdy polski turysta został skasowany za akcję słowackich ratowników. Podliczanie turystów ruszyło 1 lipca. Ratowników nie obchodzi, czy turysta sam sobie zaszkodził, pchając się tam, gdzie nie trzeba, czy też ktoś inny zawinił. Wystawiają rachunek wszystkim! A najtańsza akcja ratunkowa kosztuje 400 zł. Jednak gdy ratownicy muszą użyć śmigłowca, cena rośnie nawet do 10 tysięcy złotych. I dlatego lepiej zawczasu się ubezpieczyć. Słowacy proponują już polisy za złotówkę dziennie. A w zamian za to ubezpieczyciel pokryje koszty akcji ratunkowej. Nawet do do 30 tysięcy złotych.