Samolot miał startować po godz. 3 rano, ale technicy wstrzymali lot. Przez to turyści musieli męczyć się dwie godziny w dusznym samolocie na pasie startowym, bez klimatyzacji. Potem przez pół dnia koczowali w hali odpraw.

Reklama

Biuro podróży Exim Tour, organizator wycieczki, dało plamę. Zainteresowało się losem swoich turystów sześć godzin po awarii samolotu! A i tak niewiele wskórało. Dopiero po interwencji linii lotniczych Fischer Air niemowlaki dostały pieluchy i mleko, a pozostali coś do jedzenia i picia. O godz. 13 autokar zabrał wszystkich do hotelu na obiad. Dziennik.pl próbował porozmawiać z przedstawicielami Exim Tour. Niestety, w siedzibie firmy nikt nie odbiera telefonów.

Na szczęście służby celne zgodziły się wypuścić Polaków z lotniska. Awarię wykryto bowiem już po odprawie paszportowej.

Nie wiadomo, czy plama oleju pochodzi z samolotu Polaków, czy ktoś rozlał go wcześniej. "Procedura wymaga by stan silnika sprawdził mechanik, ale kapitan nie chciał dopuścić do maszyny miejscowych. Żaden z nich nie posiadał licencji na ten typ samolotu" - powiedział dziennikowi.pl Krzysztof Szymański z Fischer Air. Mechanicy z Warszawy przylecieli do Monastyru specjalnie wyczarterowym odrzutowcem, tuż po godz. 16. Testy silnika potrwają przynajmniej godzinę. Jeśli się okaże, że samolot jest niesprawny, Fischer Air obiecuje podstawić inną maszynę.

Reklama

Oby tylko zdążyli przylecieć do Polski przed godz. 23.30. O tej godzinie zamyka się niebo nad Okęciem i nic nie wyląduje aż do rana. Chyba że szef lotniska zrobi wyjątek.