Naukowcom z Advanced Cell Technology w Massachusetts udało się uzyskać komórki macierzyste bez uszkodzenia ludzkiego embrionu. Co więcej, naukowcy dowiedli, że komórki te zachowują się tak samo, jak uzyskiwane metodą tradycyjną.

„To prawdziwy przełom” – mówi genetyk prof. Ewa Bartnik, oceniając wyniki badań opublikowane w piśmie „Nature”. Zastrzega jednak, że dalej terapia z wykorzystaniem tak wyhodowanych komórek byłaby możliwa tylko u dziecka, narodzonego z danego zarodka, albo u osoby blisko spokrewnionej.

„Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że przy wykorzystaniu komórek macierzystych innej osoby istnieje ten sam problem, co przy przeszczepianiu organów. Organizm może odrzucić obce komórki” - wyjaśniła genetyk. Poza tym nowa metoda może być stosowana jedynie podczas zabiegów zapłodnienia in vitro - zaznaczyła prof. Bartnik.

Mimo tego naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości komórki macierzyste będą masowo wykorzystywane przy leczeniu białaczki, rozległych oparzeń albo do hodowli organów do przeszczepów.





Komórki macierzyste to jedna z najważniejszych części ludzkiego ciała. Dają początek tkankom i narządom całego organizmu. Jako jedyne mają zdolność do samoodnowy. Występują w organizmie przez całe życie. Są obecne w tych tkankach, w których ciągle trzeba wytwarzać nowe komórki - np. w szpiku, skórze albo jelitach.

To sprawia, że komórki macierzyste są doskonałym narzędziem do naprawy zniszczonych organów ludzkiego organizmu. Jednak na przeszkodzie do masowego wykorzystywania takich zdolności komórek macierzystych stoją względy etyczne. Teraz komórki uzyskuje się, hodując grupę komórek pobranych z zarodka. Zostaje on przy tym zniszczony. Najnowsze wyniki badać amerykańskich uczonych dają nadzieję, że to się zmieni.