Monika Kuszyńska, wokalistka Varius Manx, wciąż nie doszła do siebie po wypadku samochodowym, który zdarzył się w maju. Wciąż trwa jej rehabilitacja. Rodzina i lekarze planują wysłać ją na skomplikowaną operację w Portugalii. Zabieg ma kosztować od 80 do 200 tysięcy euro.

Ale jeszcze nie wiadomo, czy będzie się do niego kwalifikowała. Tymczasem znajomi i przyjaciele gwiazdy, rozpoczynają właśnie zbiórkę pieniędzy na ten cel. W poniedziałek w łódzkim klubie Lizard King rozpoczyna się akcja "7 dni koncertów dla Moniki Kuszyńskiej". "Monika naprawdę potrzebuje wsparcia. W tej chwili żyje dzięki pomocy rodziców i swojego chłopaka. Robert Janson deklarował się, że pomoże, ale jak na razie na deklaracjach się skończyło" - mówi "Faktowi" Sławomir Macias, rzecznik akcji.

Wczoraj w jednym z dzienników ukazał się artykuł piętnujący zachowanie Jansona. Organizatorzy imprezy charytatywnej dla Moniki, oskarżają kompozytora o to, że porzucił w nieszczęściu swoją wokalistkę. Mówią, że sama Kuszyńska nie chciała, by na koncercie jej poświęconym, pojawił się zespół. Janson i jego żona są wstrząśnięci.

"Z wielkim zaskoczeniem przyjmuję słowa organizatorów, że w ogóle nie kontaktuję się z Moniką i nie obchodzi mnie jej los. Jeśli będą to wypowiedzi publiczne, to skieruję sprawę do sądu. Myślę, że organizatorzy tej akcji poszli za daleko w promocji tych koncertów, siebie i swego klubu" - tłumaczy w rozmowie z "Faktem" Janson. To pierwsza od czasu wypadku publiczna wypowiedź lidera Varius Manx. "Moje kontakty z Moniką są ostatnio coraz częstsze. Dowodem na to będzie efekt końcowy, czyli całkowite wyleczenie Moniki" - dodaje.

Od poniedziałku przez 7 dni na scenie jednego z łódzkich klubów grać będą między innymi Martyna Jakubowicz, Brygada Kryzys i Krystyna Prońko. Nie pojawi się jednak Robert Janson ani Varius Manx. Dlaczego?
"Nikt nas nie powiadomił o koncertach w Łodzi, choć w dzisiejszych czasach z łatwością można się skontaktować. Na pewno byśmy nie odmówili, ponieważ każda akcja niosąca pomoc Monice jest potrzebna" - mówi Robert Janson. "Gdyby zespół się do nas zgłosił, to przecież byśmy go nie wygonili" - odpowiada organizatorka akcji Katarzyna Florczyk.

Monika Paprocka, menedżerka Varius Manx, mówi, że nie ma kwoty, którą zespół nie wsparłby chorej Moniki. "Nie możemy zbierać pieniędzy ot tak sobie, jak tylko będziemy wiedzieli, ile potrzeba i kiedy będzie operacja, ruszymy z pomocą" - przekonuje. Dodaje też, że nie mają zamiaru szukać żadnej innej wokalistki.

Robert Janson, który sam wciaż jeszcze chodzi na rehabilitację, jest całą sprawą bardzo dotknięty. "Ja i Monika mamy oczywiście osobne życia. Ja mieszkam w Warszawie, ona w Łodzi. Sam chodzę na masaże, biorę mnóstwo leków... chciałbym w wakacje już normalnie funkcjonować. Ale byłoby nieludzkie, gdybyśmy naszą wokalistkę zostawili samą. Ja chodzę, Monika nie... Całym zespołem robimy wszystko, by wyzdrowiała" - przekonuje.












Reklama