Po raz pierwszy Unia tak bezpośrednio ingeruje w kodeksy karne 27 państw członkowskich. Jeżeli pomysł wejdzie w życie, truciciele środowiska będą na terenie całej Unii ścigani jak zbrodniarze, za którymi będzie można wysyłać nawet listy gończe.

Za nielegalne zatruwanie powietrza, wody lub gleby grozić będzie więzienie, nawet do 10 lat w najgorszych przypadkach - jeżeli trucie spowoduje ofiary w ludziach. Projekt przewiduje także drakońskie grzywny od 300 tys. do 1,5 mln euro. Kto może być uznany za truciciela? Prawdopodobnie każdy, począwszy od chłopa wywożącego śmieci do lasu aż po dyrektora wielkiego koncernu, którego fabryka zanieczyszcza środowisko naturalne.

Tak radykalny pomysł to przede wszystkim pokłosie ogólnoświatowego przerażenia. Wywołał je ogłoszony na początku lutego raport Międzynarodowego Panelu na temat Zmian Klimatycznych (IPCC). Naukowcy po latach sporów orzekli, że człowiek ponosi winę za globalne ocieplenie i że jego działalność ma realny wpływ na przyszłe losy globu.

Ogłoszony wczoraj projekt dyrektywy już wywołuje kontrowersje, bo nigdy wcześniej Unia nie narzucała państwom członkowskim kogo mają karać i za co. "To zamach na suwerenność państw" - oburzają się przeciwnicy nowego prawa.

To co dla przeciwników jest niedopuszczalne, dla obrońców środowiska naturalnego staje się zaletą. "Nareszcie środowisko w całej Europie będzie chronione jednakowo" - mówi Katharine Mill z Greenpeace. Żałuje jedynie, że kary nie są surowsze i że "zbrodnie przeciwko środowisku" nie obejmują np. sprowadzania do Europy drewna z zagrożonych gatunków tropikalnych. "Nikt w historii walki o środowisko nie wymyślił nic lepszego" - dodaje guru światowego antyglobalizmu Richard Rorty. "Miejsce trucicieli jest za kratkami" – podsumowuje w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Dyrektywa trafi teraz pod obrady Parlamentu Europejskiego. Jeżeli zostanie zatwierdzona, a szanse na jej zablokowanie są niewielkie, rządy unijnych krajów nie będą miały nic do powiedzenia – muszą wprowadzić ją w życie.

Na konsekwencje polityczne zatwierdzenia unijnej dyrektywy zwraca uwagę lider brytyjskich konserwatystów w Parlamencie Europejskim Timothy Kirkhope. "To pierwszy krok na drodze do utworzenia europejskiego superpaństwa" - przestrzegał wczoraj Kirkhope. Ale astrofizyk Aleksander Wolszczan nie podziela jego obaw. "Nasza cywilizacja obudziła się za późno. Jeżeli chcemy przeżyć, musimy poprzeć takie rozwiązania" - mówi DZIENNIKOWI.











Reklama