Rysunek, który pojawił się w lutym w "New Yorkerze", przedstawia dwoje dzieci na przystanku autobusowym. Jedno z nich mówi do drugiego, że dostało na imię Zbigniew, bo jego rodzice byli pijani.

Przeciw temu niewybrednemu żartowi z Polaków natychmiast zaprotestowała Polonia amerykańska. "Nie zamieszczono by rysunku, gdyby zamiast <Zbigniewa> był np. Barak, Kweisi albo Itzhak" - tłumaczy oburzony prezes waszyngtońskiego oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej Tadeusz Mirecki. Według niego, w amerykańskich mediach panuje podwójna moralność. Bo wolno bezkarnie obrażać Polaków, ale już Murzyni, Żydzi albo Latynosi są przed taką satyrą chronieni.

Na protest Polaków odpowiedział niedorzecznie redaktor działu rysunków w gazecie. Jak tłumaczył, autor wcale nie chciał szerzyć negatywnych stereotypów o Polakach, a tylko naśmiewał się z samego imienia Zbigniew, bo jest ono dla Amerykanów niezwykłe.

Zamieszaniem wokół żartu z Polaków zajął się bulwarowy dziennik "Daily News". Przytoczył on dwóch rozmówców z polskiej dzielnicy w Nowym Jorku - Greenpointu, którzy uznali rysunek za uwłaczający Polakom.

Na artykuł odpowiedział z kolei redaktor "New Yorkera". "Istotą żartu jest trudność wymówienia imienia <Zbigniew>. Nie ma w tym żadnej etnicznej obelgi" - tłumaczył reporterowi "Daily News" David Remnick. Ale zapytany, czy rysunek pojawiłby się w gazecie, gdyby imię było afrykańskie lub azjatyckie, odpowiedział: "Nie wiem". Dziennikarze tygodnika też nie zadali sobie trudu, żeby skomentować, dlaczego na rysunku wspomina się o pijaństwie rodziców dziecka.