"W rozmównicy, gdzie ojciec brał nas na rozmowy, była wersalka. Ojciec położył mnie na niej i sam położył się na mnie. Dotykał mnie, mówiąc, że otwiera mnie na Boga. Wykonywał przy tym wiadome ruchy i odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego" - napisała w Internecie jedna ze skrzywdzonych dziewcząt - "Innym razem ojciec rozebrał się do pasa. Znów mnie dotykał. Mówił, że Jezus kocha mnie w ten sposób".

O. Roman miał molestować zakonnice udając, że prowadzi terapię. Dziewczęta na pewno potrzebowały wsparcia duchowego, ale nie takiego. Potrzebowały pomocy terapeutycznej, bo zostały wykluczone z zakonu za ich bunt w 2005 roku. Złamały wówczas śluby posłuszeństwa. Nie podporządkowały się decyzji Watykanu, który odwołał ich przełożoną, s. Jadwigę Ligocką za "prywatne objawienia" i przyjmowanie nieodpowiednich osób do zakonu. Dziewczęta od dłuższego czasu okupują zakon i nie chcą się stamtąd wyprowadzić, choć formalnie nie są już zakonnicami.

Jak twierdzi tygodnik, o skłonnościach o. Romana hierarchowie wiedzieli od dłuższego czasu, ale utrzymywali to w tajemnicy. W listopadzie 2002 roku o. Kazimierz Malinowski, krakowski prowincjał franciszkanów wydał o. Romanowi całkowity zakaz utrzymywania kontaktów ze zgromadzeniami żeńskimi i spowiadania poza konfesjonałem.

Wprost.pl pisze, że na wniosek polskich władz zakonnych Watykan chce wykluczyć o. Romana z zakonu i pozbawić go prawa do sprawowania czynności kapłańskich.