Policjanci, ubrani po cywilnemu, zatrzymali samochód Polaków do rutynowej. Gdy jednak jeden z Polaków otworzył bagażnik, w środku funkcjonariusze zauważyli pistolet. Nie czekając na tłumaczenia, zakuli mężczyznę w kajdanki. Wtedy jego kamraci z piskiem opon ruszyli przed siebie.
Policja ruszyła w pościg. Polacy porzucili jednak auto na skraju pobliskiego lasu i dalej zaczęli uciekać piechotą. Jednego policja złapała bardzo szybko. Drugiego udało się schwytać dopiero po kilkugodzinnej obławie z psami i helikopterem. Ścigany chciał się ukryć w hali pobliskiego klubu jeździeckiego.