Nie ma żadnych wątpliwości - zbuntowane siostry nie mają prawa mieszkać w klasztorze w Kazimierzu Dolnym. A to dlatego, że nie są już zakonnicami. Władze kościelne zrobiły już wszystko, by rozwiązać sprawę po dobroci. Najpierw po prostu poprosiły kobiety o opuszczenie domu. Gdy te nie reagowały, zagroziły sądem. Kiedy nadal nic się nie działo, wysłały do sądu 49 oddzielnych pozwów - każdy z nich dotyczący jednej ze zbuntowanych sióstr.

Reklama

Najpewniej żadna ze zbuntowanych zakonnic nie przyjdzie na rozprawę. Bo ani jedna nie odebrała wezwania wysłanego pocztą. Ale sędziowie podkreślają - tu nie ma szans na żadną taryfę ulgową. "Sprawy dotyczące betanek zostaną rozpatrzone tak jak wszystkie inne. Dla sądu nie ma znaczenia, że stroną są zakonnice. Będą traktowane tak samo, jak inni obywatele" - powiedziała wiceprezes puławskiego sądu, Danuta Wolska.

I tak samo jak inni siostry muszą się spodziewać komornika i policji. Bo jeśli sąd zdecyduje o ich eksmisji, a one uprą się i zostaną w Kazimierzu, w progach klasztoru pojawi się komornik w asyście policji. I wtedy nie będzie już żadnych ale - zbuntowane siostry będą wyrzucone z budynku siłą. Na bruk.

Dzisiaj odbyły się 24 oddzielne rozprawy - 23 wyroki mówiły: eksmisja. Jedną sprawę umorzono, a to dlatego, że kobieta sama się wyprowadziła z klasztoru. Kolejne 22 zaplanowano na poniedziałek, a ostatnie trzy - na 8 maja. Ale to nie koniec. Władze zgromadzenia betanek złożyły też do prokuratury wniosek o karne ściganie byłych zakonnic. Zarzuciły im zajmowanie klasztoru wbrew woli właściciela, czyli "popełnienie przestępstwa naruszenia miru domowego". Puławska prokuratura zbiera teraz informacje o zbuntowanych betankach w ich stałych miejscach zamieszkania w całym kraju.

Reklama

Konflikt w Kazimierzu Dolnym trwa już prawie od dwóch lat. W sierpniu 2005 r. Stolica Apostolska odwołała ówczesną przełożoną zakonu i mianowała nową. Powód? Styl kierowania zakonem i rzekome prywatne objawienia odwołanej zakonnicy. Jednak cześć betanek nie uznała nowej przełożonej i zaczęła okupację domu klasztornego. Odwoływały się nawet do papieża Benedykta XVI. Ten jednak w listopadzie ubiegłego roku stanął po stronie kościelnych władz i nakazał im opuszczenie domu.