"Tuż przed wypadkiem rozmawiała ze swoją koleżanką o problemach osobistych. Była bardzo roztrzęsiona, płakała" - opowiadała policji 20-latka, która jechała z Małgosią w jednym przedziale. Zgłosiła się na komisariat w Iławie, gdy wczoraj usłyszała o dramacie Małgosi, którą nieprzytomną - po trzech dniach od zniknięcia - znalazł przy torach kolejarz.

Do iławskiej komendy zgłosiło się także dwóch 19-latków, którzy do pociągu z Bydgoszczy, którym jechała Małgosia, wsiedli w Iławie. Opowiedzieli, że w przejściu przy drzwiach do wagonu stała młoda kobieta. Kiedy pociąg ruszył ze stacji Rudzienice, dziewczyna miała zamknąć drzwi oddzielające przejście między przedziałami. Po mniej więcej pięciu minutach, gdy pociąg zbliżał się do stacji Pikus, drzwi do pociągu były otwarte, a młodej kobiety nie było.

Iławscy policjanci mówią, że coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz zakładający próbę samobójstwa - pisze tvn24.pl. Policjanci zwracają uwagę na opinie nauczycieli, którzy twierdzą, że Małgorzata miała kłopoty w szkole, a przed zakończeniem roku szkolnego pokłóciła się z chłopakiem.

Małgosię znaleziono w poniedziałek. Leżała ranna przy torach. Przez trzy dni nikt jej nie zauważył. Teraz jest już pod opieką lekarzy w szpitalu. Jednak cały czas jest nieprzytomna, a jej stan jest ciężki.