Weronikę do szpitala przywieziono w niedzielę. Rodzice nie mogli jej dobudzić. Od tego czasu jej stan cały czas się pogarszał. Lekarze nie mogli sobie poradzić z dużym obrzękiem mózgu u dziecka. Już wczoraj medycy mówili, że u Weroniki pojawiły się objawy śmierci mózgu.
Dziewczynka zatruła się morfiną. Ale do tej pory nie wiadomo, jak narkotyk przedostał się do organizmu dziewczynki. "Lekarz karetki, która przywiozła Weronikę do szpitala, opowiadał, że cała rodzina wyglądała, jakby zażyła środki odurzające" - powiedział radiu RMF FM ordynator oddziału intensywnej terapii szpitala dziecięcego w Łodzi, profesor Andrzej Piotrowski. Dlatego pojawiło się podejrzenie, że dziecko mogło wyssać morfinę z mlekiem matki.
Jednak specjalistyczne badanie, jakiemu poddano rodziców Weroniki, wykazało, że nie byli pod wpływem narkotyków. Przeszukano już też mieszkanie rodziny, ale niczego tam nie znaleziono. Nie postawiono im na razie żadnych zarzutów.
Wcześniej policjanci podejrzewali, że narkotyk mógł znajdować się w kaszce, którą dziecko zjadło dzień wcześniej. Jednak teraz mundurowi nie potwierdzają skażenia kaszki. Sprawę bada teraz prokuratura Łódź-Polesie.